Bielsko-Biała wspiera Fundację Viva!
Pogoda w Bielsku-Białej była dla nas łagodna jak nigdy. :) W Katowicach, dla odmiany, padał przez większość demonstracji deszcz. Zacznijmy jednak od tego, że pomimo posiadania sprawnego GPSa mieliśmy spore problemy z dotarciem do odpowiedniego miejsca w Szczyrku. Na szczęście w końcu się udało. Ugoszczono nas przekrólewsko (za co dziękujemy!).
Szczyrk jest pięknym miasteczkiem, które z całego serca mogę polecić w celu wypoczynku, niekoniecznie zimą, kiedy przyjeżdża dużo turystów, ale właśnie latem. Mało ludzi na chodnikach, piękne, zielone góry – można odpocząć. Spędziliśmy tam niecałą dobę, ale udało się nam wypocząć i nabrać nieco oddechu. Każda taka chwila jest bardzo dobra, bo najbliższy wolny dzień będzie w Trójmieście.
Happening w Bielsku-Białej rozpoczęliśmy, jak zawsze, punktualnie. Ucieszyło nas bardzo zainteresowanie mediów – lokalnej telewizji, Gazety Wyborczej, Kroniki Beskidzkiej. Duża ilość wolnej przestrzeni na Placu Chrobrego powodowała, że byliśmy bardzo dobrze widoczni.
W trakcie rozmów z podchodzącymi do nas osobami okazało się, że istnieje spore zapotrzebowanie na lokalną komórkę aktywistów zajmujących się problemami zwierząt. Mamy nadzieję, że nasza obecność podziałała jako pewien rodzaj katalizatora (tak było w Zakopanem).
Mnie urzekło bardzo, gdy podeszło do mnie dwóch chłopaków (a raczej młodych mężczyzn ;)) i jeden z nich otwarcie przyznał się do tego, że oglądał „Home” i, jak sam stwierdził, „się popłakał”. Pytał również o to, czy jedzenie mięsa i aktywizm prozwierzęcy razem nie są hipokryzją.
I nie jest to proste pytanie. Wegetarianizm przy walce o dobro zwierząt wydaje się być naturalny, ale są różni ludzie i sytuacje. Jest tyle pracy, że każde ręce (i głowy) są na wagę złota i nie można odrzucać kogoś tylko dlatego, że jeszcze nie wszedł na ten etap. Tak naprawdę, działanie na rzecz zwierząt nierzadko przyśpiesza takie zmiany. A ostracyzm, dla odmiany, tylko zniechęca.
Naszej lokalnej koordynatorce, Julii, należą się gorące podziękowania za to, że pomagała nam na miejscu mimo choroby. Mamy nadzieję, że czuje się już lepiej. :)
Relację z Katowic (było super! wszędzie jest super!) rano napisze Kuba. Teraz szykujemy się do snu w harcówce w Sycowie. Jestem bardzo ciekawa jutrzejszej akcji!
Dobranoc. :)
(Pozostałe zdjęcia tutaj)
Notka z Gazety Wyborczej: http://miasta.gazeta.pl/bielskobiala/1,88025,6803300,swinia_z_kula_u_nogi_i_krowa_na_placu_chrobrego.html
http://www.bielsko.biala.pl/15345,aktualnosci
i
http://www.tv.bielsko.biala.pl/chow_przemyslowy_smierdzi__2499.html
:)
Chociaż tytuł pierwszego, „chlew na placu chrobrego”, nieco mnie niepokoi i szczerze mówiąc to nie wiem, co o nim myśleć.