4 rybne mity

Z okazji zbliżających się świąt publikujemy krótką notkę dotyczącą najczęściej powtarzanych absurdów mających usprawiedliwiać coroczny, zrytualizowany zwyczaj masowego zabijania karpi. Ryby nie mają nóg, nie wydają dźwięków i zamiast chodzić po ziemi pływają w wodzie. Zaakceptujmy biologiczną różnorodność życia na Ziemi, dzięki której istniejemy i nie mierzmy wszystkich swoich miarą.

1. Ryby są głupie
Fakt, ryby nie są w stanie wyróżnić kolejnych zasad azotowych kwasu deoksyrybonukleinowego. Z tymże większość psów też tego nie potrafi. Nikt ich jednak w związku z tym nie je (przynajmniej w naszej kulturze). Zarykuję stwierdzenie, że również duża część społeczeństwa nie potrafi podać nazw zasad azotowych, a część nawet nie wie co to jest kwas deoksyrybonukleinowy. Ich też jednak nikt nie je.

Ryby, wbrew pozorom, mają rozwinięty system poznawczy. Przypomnijmy co na ten temat mówił zoolog – prof. Andrzej Elżanowski

Ryby są inteligentnymi i fascynującymi stworzeniami. Badania behawioralne wykazały, że ryby mają bardzo dobrą pamięć i uczą się na własnych doświadczeniach. Wyróżniają się również charakterem – niektóre są odważne i ciekawskie, inne nieśmiałe i pasywne – i są w stanie rozpoznać członków własnej ławicy. W naturalnych warunkach karpie mogą przeżyć nawet 45 lat. Posiadają szerokie pole widzenia i mogą widzieć również ponad powierzchnią. Mają doskonały zmysł słuchu i reagują na każdą, nawet subtelną wibrację, dzięki czemu mogą na czas wyczuć niebezpieczeństwo. Mogą posmakować pokarm bez wkładania go do ust dzięki kubkom smakowym znajdującym się na ich ciele. Możemy sobie tylko wyobrazić, jak smakuje krew nasza oraz naszego towarzysza, gdy jesteśmy na wpół uduszeni w przepełnionym zbiorniku.

W podobnym tonie wypowiada się Culum Brown, biolog z uniwersytetu w Edynburgu:

Ryby są bardziej inteligentne niż nam się na pozór wydaje. Na wielu płaszczyznach, tak jak na przykład pamięć, ich możliwości poznawcze są takie same lub nawet większe niż u innych kręgowców

Ryby (jako zwierzęta w większości wysoko rozwinięte społecznie) potrafią się uczyć, współpracować ze sobą, rozwiązywać pokojowo konflikty, przechowywać wspomnienia i tworzyć mapy przestrzenne terenu w swoim umyśle.

2. Ryby nie czują bólu
Ponownie zapytajmy o zdanie specjalistów – prof. Elżanowski pisze:

Ludzie wydają się uważać, że ryby nie czują bólu, ponieważ nie krzyczą, ale jest to całkowicie fałszywe przekonanie. Zarówno anatomicznie i psychologicznie, układ bólowy jest praktycznie taki sam u psów, kotów i ludzi. W celu całkowitego zrozumienia, co Świąteczna tradycja oznacza dla tych zwierząt, wyobraźmy sobie źle traktowane i poranione psy wystawione na sprzedaż w zatłoczonych kontenerach. Badania naukowe dowodzą, że ryby cierpią z powodu strachu i gdy przewidują ból

Michael Fox w „Do Fish Have Feeling?” pisze:

Pokazano, że ryby (tak jak inne kręgowce, w tym ludzie) mają wysoko rozwinięty system, który może chronić przed dotkliwym bólem – bólem, który mógłby zagrażać ich życiu jeśli byłyby poważnie zranione w sposób jaki może być zadany przez dużego drapieżnika.. System ten wydziela naturalne substancje opioidowe (enkefaliny i endorfiny) kiedy zwierzę jest zranione… Obecność tego tłumiącego ból systemu sugeruje, że musi istnieć pewna zdolność odczuwania bólu, inaczej nie byłoby sensu żeby zwierzęta wykształciły taki system…

Barbarzyński zwyczaj trzymania karpi w olbrzymim tłoku, w wielkich kontenerach prowadzi nie tylko do stresu psychicznego, ale także uszkodzeń fizycznych – bolesnych ran i zadrapań. Niektórzy wciąż wyławiają przytomne ryby trzymając je za skrzela. Nie są w stanie one utrzymać ciężaru całego ciała ryby co przysparza dodatkowego cierpienia. To mniej więcej tak jakby ktoś podniósł nas trzymając wyłącznie za ucho. O czym część zapomina, ryba (w tym karp), wyjęta z wody dusi się. Jak łatwo wywnioskować transportowanie karpi w workach foliowych to czyste okrucieństwo.
Woda, w których przetrzymywane są karpie na targowiskach czy w marketach często jest niedotleniona. Zbyt dużo karpi, zbyt mało miejsca, zbyt mało tlenu.
Wiele karpi umiera przed rzezią – z powodu chorób, ran, szoku termicznego, stresu, uduszenia. Stres i ból nie są domeną wyłącznie gatunku ludzkiego. Potrzeba oddychania tym bardziej.

3. Jedzenie karpi to tradycja
Tradycją niektórych plemion afrykańskich jest obrzezanie kobiet. Praktyka szczególnie okrutna i niebezpieczna dla zdrowia. Wykonywana bez jakiegokolwiek znieczulenia przy użyciu np. żyletki.

Można oczywiście rozwodzić się nad kwestią relatywizacji wartości i kultur. Nie zmienia to jednak faktu, że większość z nas intuicyjnie czuje, że jest coś nie w porządku w zadawaniu innym świadomego bólu i cierpienia. Nawet, w imię rytuału religijnego. Co więcej, osoby praktykujące podobne zachowania uważamy często za „prymitywne” i „zacofane”. Zgodzimy się więc co do tego, że tradycja nie powinna stanowić nienaruszalnego status quo. Obecnie nie praktykujemy już setek pradawnych tradycji i obrzędów. Nauka pomogła nam zrozumieć, że modły wznoszone w stronę nieba nie sprowadzą deszczu. Teraz nauka pomogła nam zrozumieć, że ryby czują ból i nie zasługują na gehennę, którą w imię tradycji im fundujemy.

Nic nie stoi na przeszkodzie by zamiast ryb i innego mięsa na stole pojawiły się alternatywne dania w wersji roślinnej. I nie chodzi tu o jedzenie sałaty z marchewką.

4. Ryby są zdrowe!
Nie tylko ryby są zdrowe. Niektórzy w celach zdrowotnych zalecają nawet picie własnego moczu.

W kontekście ryb, najczęściej mówi się o niezbędnych dla prawidłowego rozwoju kwasach omega-3. Faktycznie ryby są ich bogatym źródłem. Ale nie są jedynym bogatym źródłem. Lepszym źródłem zdrowych tłuszczów omega-3 jest siemię lniane. Wystarczy zmielić niewielką ilość. Ma doskonałe zastosowanie jako np. posypka do kanapek. Obecnie coraz więcej rodzajów oliwy z oliwek jest również uzupełniana o kwasy omega-3 i 6. Naprawdę nie sposób dorobić się niedoborów omega-3 na zróżnicowanej diecie roślinnej, wyłączającej spożywanie ryb.

Facebook Comments

Możesz również polubić…

55 komentarzy

  1. SDF pisze:

    Tak bzdurnego wpisu dawno nie widzialem, argumenty zupelnie bez sensu. Moze przetanmy jesc cokolwiek?!

      

  2. Hubert pisze:

    Omega 3 to mają ale tłuste ryby morskie. Karp nie ma znaczących ilości omega3, natomiast tak jak inne produkty odzwierzęce, ma dużo cholesterolu. Z drugiej strony, tłuste morskie drapieżniki oprócz omega3 kumulują też rtęć, ołów i inne metale ciężkie, które są ciężkimi toksynami (http://en.wikipedia.org/wiki/Mercury_in_fish).

      

  3. emil pisze:

    SDF: czemu mamy przestac jesc cokolwiek?

      

  4. MM pisze:

    Nie rozumiem po co wstawiać takie bzdurne komentarze. Nikt Ci głodzić się nie każe. To jest straszne ludzie są tak zachłanni na żarcie. Przed takimi świętami widać jak rzucają się na karpie i wykupują tony żarcia paradując z maślanymi oczyma w jakimś letargu. Żyjemy w strasznie konsumpcyjno kolektywnym świecie. Nie wystarczają nam już gotowe produkty w sklepach. Chcemy kupić naszą zdobycz i dla własnej przyjemności ją ukatrupić, a wszystko owiane pięknymi słowami min. tradycji.

      

  5. Paula pisze:

    bardzo ciekawe, naprawdę. co jest takiego bzdurnego ? jeśli nie zauważyłeś, to nikt Ci nie każe nie jeść ryb. Skoro nie interesuje Cię jakiekolwiek ograniczenie mięsa to po co w ogóle wchodzisz na takie strony ? Wiesz, jedz co chcesz, wierz mi , nikogo to nie obchodzi… no moze poza tymi zwierzętami, które są zabijane w nieludzkich warunkach. Ale czemu mialoby Ci to przeszkadzac ? masz racje, ja tez nie widze powodów.

    SDF: Tak bzdurnego wpisu dawno nie widzialem, argumenty zupelnie bez sensu. Moze przetanmy jesc cokolwiek?!

      

  6. marcin pisze:

    co za glupoty. Jadlem ryby, jem ryby i bede jadl ryby. Dodatkowo od czasu do czasu lubie sobie zapolowac i zjesc dobra sarninke. czlowiek musi jesc mieso, a zwierzeta dostarczaja nam go.

      

  7. Angela pisze:

    Tu nie chodzi o nie jedzenie ryb tylko o sposób ich traktowania. Nie wiem jak można kupic zywego karpia trzymac go np w wannie a potem zatłuc. Naprawde te karpie trzymane są w karygodnych warunkach. Wiadomo pokarm mięsny jest dla ludzi ale nie znaczy to że trzeba zadawac zwierzętom cierpienie skoro i tak będą zabite i zjedzone. Włączmy myślenie!

      

  8. Emil pisze:

    Czlowiek nie musi jesc miesa. Ile razy trzeba jeszcze powtarzac takie oczywistosci?

      

  9. iglasta pisze:

    Musi nie musi, jedni drugich nie przekonają, ale że zwierzęta mają prawo do godnych warunków życia i godnej, bez bolesnej śmierci to każdy powinien widzieć.

      

  10. Janek pisze:

    SDF za bardzo nie przykumał co czyta ani o czym czyta. Bywa.

      

  11. Józek pisze:

    Tekst jest tendencyjny i nierzeczowy, o to chodzi.
    Argumenty w nim używane to jest czysty populizm. Oczywiście że ryby nie mają poziomu inteligencji podobnego do człowieka, nie o to chodzi. Ale porównanie do psów jest chybione, bo psy mogą mieć inteligencję 2-letniego dziecka. Ten argument to czysty poulizm i demagogia, bowiem badania dowodzą, że rośliny również na swój sposób „czują” i reagują na „ból”. Zatem brnąc dalej w wasze paranoidalne i demagogiczne argumenty należałoby żyć energią słoneczną! Tylko póki co ludzie jeszcze nie fotosyntetyzują.

    Tak się jakoś w przyrodzie składa, że każdy oprócz roślin jest zjadającym i zjadanym jednocześnie. Moim zdaniem nie ma dla takiej ryby ŻADNEJ różnicy kto ją zje, bo zjedzona będzie ze 100% prawdopodobieństwiem, prędzej czy później. Oczywiście lepiej żeby została uśmiercona w sposób szybki i możliwie bezbolesny, bo ryby humanitarnie zabić nie można, humanitaryzm może się odnosić wyłącznie do ludzi, jak sama nazwa wskazuje! Śmiem nawet twierdzić, że szybko i bezboleśnie zabita ryba boi się i cierpi zdecydowanie mniej niż ryba upolowana i zjadana przez drapieżnika, który raczej nieczęsto będzie zaczynał od uśmiercenia mózgu. Wielokrotnie widziałem w przyrodzie ryby okaleczone przez drapieżniki, zjedzone do połowy, konające powolną śmiercią. A jak bielik albo rybołów niesie do gniazda wyciągniętą z wody rybę, która jeszcze żyje i w locie umiera przez uduszenie?

    Wasze argumenty na rzecz niejedzenia ryb w ogóle i zastępowanie ich marnymi substytutami roślinnymi (tak, jeśli coś roślinnego ma „udawać” rybę, to jest marnym substytutem!) są tak słabe, że obalą je nawet przedszkolaki. Natomiast argumenty za skutecznym i szybkim zabijaniem (na pewno nie humanitarnym!) do mnie jakoś przemawiają, ale żeby tak myśleć nie trzeba uskuteczniać sztucznej wybiórczości pokarmowej w postaci niejedzenia mięsa.
    Pozdrawiam

      

  12. Emil pisze:

    Józek – to, ze rosliny potrafia reagowac na jakies bodzce (np natezenie swiatla) nie znaczy, ze czuja bol. Jesli udowodnisz, ze rosliny odczuwaja bol i w zwiazku z tym jest im to z ewolucyjnego punktu widzenia potrzebne przewiduje Ci ogromna kariere w swiecie nauki. Masz te dowody? Nie trzymaj ich w szufladzie. Podziel sie nimi.

    Nie ma w tekscie nic tendecyjnego. Skoro pies potrafi miec inteligencje 2 latka to zabijesz jednoroczne dziecko bo jest glupsze od psa i na poziomie ryby? Albo uposledzone umyslowo? Uznajesz czyjes prawo do zycia w zaleznosci od inteligencji?

    Dla ryby ma znaczenie to, ze w przyrodzie moze uciec przed drapieznikiem. W Carfurze nie ma takiej szansy.W przyrodzie ryba w koncu zyje! Moze spelnic wszystkie swoje biologiczne potrzeby. W carfurze ryba nie zyje, tylko egzystuje cierpiac w przepelnionym basenie. W naturze drapiezniki nie maja wyboru i musza jesc ryby by przezyc. Ty robisz tylko dla wlasnej zachcianki kulinarnej.

    Jak dotad nie obaliles zadnego argumentu. Powtarzasz jakies oklepane dykteryjki.

      

  13. Józek pisze:

    Zachęcam do zapoznania się z różnymi badaniami nad obieraniem bodźców przez rośliny – ja nie jestem botanikiem. Generalnie rośliny nie tylko obierają bodźcie takie jak światło, zmiany pH i ciśnienia osmotycznego, ale również reagują na zgryzanie ich przez roślinożerców, na ataki patogenów takich jak grzyby czy drobnoustroje. Co więcej, potrafią się komunikować z innymi roślinami i ostrzegać je o niebezpieczeństwie. A kto wie, czy czują na przykład strach? Może czują, ale nie umiemy tego zarejestrować, bo rozumujemy mechanizmami ze świata zwierzęcego.

    Powtarzam, demagogią jest twierdzenie, że zjadamy ryby albo psy ponieważ nie mają wiedzy o kodowaniu genomu. To jest populizm w czystej postaci, rodem z gazety FAKT.

    Wasze argumenty że ryba czuje ból i strach jak ludzie, chociaż nie umie tego wyrazić można odnieść również do roślin. Rośliny odczuwają bodźce, chociaż inaczej niż zwierzęta, więc zróbmy sobie analogię do waszych populistycznych haseł:

    Rośliny odczuwają, a nawet potrafią się ze sobą komunikować. Dlaczego zatem wegetarianie jedzą rośliny, a nie jedzą psów czy ryb? Czy dlatego, że rośliny nie mają oczu? Toż to relatywizm moralny! Należy oszczędzać roślinom stresu. Przecież taka przenica na polu nie żyje! Ona wegetuje, pozbawiona szansy rozmnażanie, traktowana nawozami i opryskami! Żądamy humanitarnego traktowania roślin! Nie można jeść czegoś tylko dlatego, że jego odczuwanie i sposób przekazywania bodźców jest inny niż w świecie zwierząt!

    Widzisz może tutaj słabiznę waszych argumentów? Ja tu mogę postulować, że przecież ryba w stawie hodowlanym jest mniej zestresowana niż w jeziorze. Wiesz dlaczego? Bo zapach drapieżnika, który ryba odbiera receptorami, powoduje u niej reakcję stresową! Zatem ryba, która nie zaznała w życiu kontaktu z tym zapachem jest mniej zestresowana, mniej obawia się bólu, ergo – jest szczęśliwsza!

    Jakaś rzeczowa riposta, bez odwoływania się emocji i mówienia o smutnych oczkach?

      

  14. Józek pisze:

    A porównywanie jedzenia ryb do obrzezania kobiety żyletką to już nawet ciężko nazwać populizmem, bo byłby to zbyt słabe określenie.
    Proponuję porównywać obrzezanie kobiet do obrzezania ryb. Że nikt tego nie robi? No właśnie. Może ludzie jedzą ryby bo taka jest kolej rzeczy. Bo w naturze zwierzęta zjadają inne zwierzęta, polują, zabijają, zadają ból i cierpienie. Oczywiście oprócz kotów nie znam zwierząt które zabijałyby dla przyjemności, ale też karpi nie zabija się dla zabawy, tylko żeby je zjeść. Jeśli ktoś zabija zwierzęta dla rozrywki, to jest to patologia i takiego człowieka należałoby leczyć.
    -Trzymać żywe ryby w optymalnych dla nich warunkach? Jak najbardziej, ale to często organizacyjnie niemożliwe, bo jak im w Carrefourze wybudować staw hodowlany?
    Sprzedawać karpie już zabite? Jak najbardziej! Tylko skąd pewność ile taki karp leży w sklepie? Przy odpowiedniej kotroli i gwarancji świeżości nie miałbym żadnego problemu z kupieniem już martwej ryby. A przynajmniej zabijać go na miejscu w sklepie, niech się niepotrzebnie nie dusi w torbie w drodze do domu.
    Zastępować ryby czymś, co może ma podobne do ryb właściwości ale smakuje i wygląda inaczej? Jak ktoś lubi się umartwiać… Ale to zawsze będzie uboższy sybstytut.

    Ja jem ryby dlatego, że są smaczne, że je lubie, no i chyba przede wszystkim dlatego, że nie są siemieniem lnianym :)

      

  15. Emil pisze:

    Jozek – nadal czekam na badania, ktore jednoznacznie (!) dowodza, ze rosliny czuja bol i ze jedzac pomidora wyrzadzamy mu fizyczna i psychiczna krzywde. Nie interesuje mnie Twoje gdybanie.

    Mowa o genomie nie jest zadna demagogia tylko ironia w strone ludzi, ktorzy jedza ryby mowiac, ze sa glupie. Skoro bowiem ktos zjada innych ze wzgledu na poziom inteligencji nie powinien miec nic przeciwko zabijaniu ludzi glupszych niz ryby czy psy.

    Nawet gdybys zalozyl ze roslina czuje bol to w zaden sposob nie usprawiedliwia to zabijania zwierzat. Skoro nie mozna calkowicie wyeliminowac cierpienia to nalezy je minimalizowac na ile to mozliwe, a nie maksymalizowac.

    Nigdzie nie bylo odwolania sie smutnych oczek (daruj sobie czlowieku takie jezykowe bagatelizowanie), tylko przytoczenie wypowiedzi naukowcow na temat bolu u ryb.

    Nadal nie obaliles zadnego argumentu. Jedyne co potrafisz to stwierdzic, ze jesli rosliny czuja bol to nalezy maksymalizowac cierpienie i dodatkowo jesc zwierzeta.

      

  16. Emil pisze:

    Jozek – Ty nawet nie kumasz zwyklej analogii. Nie chodzi o porownanie obrzezania do jedzenia ryb tylko o sama kategorie tradycji i uswiadomienia sobie, ze slowo tradycja nie oznacza, ze a priori cos jest wlasciwie.

    W naturze tygrysy nie jezdza samochodami a lwy zjadaja dzieci innych samcow. Co z tego? Natura wyposazyla Cie w mozg i zdolnosc refleksji moralnej wiec z niej skorzystaj.

    Nie chodzi o tworzenie stawow hodowlanych w crafurze tylko o przejscie na diete roslinna i zrezygnowanie z kupowania produktow odzwierzecych. To prostsze niz budowanie stawow hodowlanych w carfurze.

      

  17. Józek pisze:

    Szczęśliwie mam mózg i z niego z powodzeniem korzystam (tak na marginesie gdzieś słyszałem że ludzie na dziecie wegetariańskiej mają mniejsze mózgi, ale nie widziałem tych badań, nie znam wyników więc nie traktuję tego serio).

    Nie widzę żadnego racjonalnego ani moralnego powodu do przechodzenia na dietę roślinną i rezygnowanie z produktów odzwierzęcych. Co więcej uważam to nawet za neiwskazane.
    Podobnie wydaje mi się, że również wy nie widzicie żadnych racjonalnych argumentów, stąd to demagogiczne odwolywanie się do emocji, mówienie o oczkach, porównania do obrzezania kobiet. TO JEST POPULIZM.

    Widzę natomiast głeboką potrzebę uświadamiania ludzi, że w Polsce ogólnie je się mięsa za dużo i jest ono kiepskiej jakości. Zatem podpiszę się obiema rękami i jedną nogą pod akcjami uświadamiającymi ludziom że krowa żyjąca na postwisku jest szczęśliwsza niż ta z fermy i w związku tym jest smaczniejsza. Przyjemne z pożytecznym! Podobnie jak jaja z ferm ekologicznych, kurczaki kupowane od gospodarza na wiosce i wiele, wiele innych. A wam życzę sukcesów w dalszym przekonywaniu już przekonanych w tym waszym towarzystwie wzajemnej adoracji ;)

      

  18. Józek pisze:

    I jeszcze jedno. Ja nie stwierdziłem, że skoro rośliny być może (podkreślam, być może! nie jestem botanikiem, ale w świetle istniejących badań nie można tego wykluczyć) to należy dodatkowo jeść zwierzęta. Próbowałem uświadomić ci coś innego. A mianowicie to, że w przyrodzie zwierzęta czują ból, strach, są zabijane i zjadane. I jestem za tym, żeby ból i strach minimalizować, ale bynajmniej nie zaprzestając jedzenia mięsa. Moim zdaniem często zabicie zwierzęcia w szybki i możliwie bezbolesny sposób jest dla niego mniej stresujące niż jeśli zostanie ono zjedzone przez drapieżnika. A już na pewno jeśli akurat samica wodząca młode uszkodzi mu kręgosłup, tak żeby jej dzieci nauczyły się jak zabijać. Bo tak to właśnie w przyrodzie wygląda. Więc aby zminimalizować cierpienie należałoby usunąć z ziemi królestwo zwierząt.

      

  19. Weronika pisze:

    Haha! nie wierze, nie macie innych problemów?
    Emil, wnioskuję że jesteś wegetarianinem z własnego wyboru. Józek jest mięsożercą również z własnego wyboru. Czytając ten artykuł a zwłaszcza komentarze o mało co nie popłakałam się ze śmiechu! Możecie sobie pisać ze nie mam serca czy coś. Jestem młodą dziewczyną, tak więc mam trochę inne spojrzenie na sprawę.
    Oczywiście zgodzę się z tym ze karpie należy zabić lub przynajmniej otumanić, bo w końcu to żyjąca istota.
    Po przeczytaniu waszej „rozmowy”, można stwierdzić że po co w ogóle jeść? Przecież prędzej czy później i tak umrzemy a przynajmniej nikomu krzywdy nie zrobimy ;)
    Pozdrawiam Was i radze pomóc waszym żonom, matkom, dziewczynom czy komuś w rodzinie przy przygotowaniach świątecznych.
    Wesołych Świąt, smacznego karpia i Szczęśliwego Nowego Roku ;P

      

  20. Marta pisze:

    no proszę, życzenia smacznego karpia na forum vivy to lekka porażka

    ps.powiedziała dziewczyna jednego z autorów powyżej i bardzo się cieszę, że akurat zajmuje się uświadamianiu oczywistych faktów ludziom, którzy z uporem starają się ich nie widzieć

    smacznej soczewicy;)

      

  21. Emil pisze:

    Józek – nikt z nas nie odwoluje sie do emocji. Ty nie widzisz moralnego powodu przechodzenia na diete weganska, inni widza. Ty nie masz nic przeciwko zbednemu zabijaniu, my mamy. Nie widze szansy zebysmy mogli sie dogadac w tej kwestii. Dziekujemy za slowa wsparcia.

    Owszem, probowales usprawiedliwic jedzenie zwierzat mowiac ze rosliny czuja bol. A ja Ci tlumaczylem ze zwierzeta w naturze moga uciekac, dokonywac wyborow, byc wolnymi, rozmnazac sie, zaspokajac potrzeby biologiczne itd, a nie maja takiej szansy w przemyslowych hodowlach. Zeby minimalizowac cierpienie nalezy je minimalizowac do tego stopnia do jakiego to mozliwe, a nie prawic jakies dyrdymaly o usuwaniu krolestwa zwierzat.

      

  22. Emil pisze:

    Weronika – ja tam nie wiem, ale ja jem bardzo duzo. Ma sie to nijak do Twojej teorii o nie jedzeniu.

      

  23. Józek pisze:

    A ja ci tłumaczyłem, że w, jak to nazywasz, „naturze”, zwierzęta cierpią, odczuwają strach i ból. Co więcej, niejednokrotnie odczuwają ból i cierpienie większe niż kiedy są w cywilizowany sposób hodowane.

    Jestem ogromnym przeciwnikiem przemysłowej hodowli zwierząt, staram się nie kupować kurczaków ani jajek z takich hodowli.

    Nie ma czegoś takiego jak zbędne zabijanie jeśli chodzi o jedzenie. W świecie zwierząt występuje to niezwykle rzadko i co ważne zawsze ma jakieś ewolucyjne wytłumaczenie. Tchórz, który dostanie się do kurnika wybije wszystkie kury, nawet jeśli zje tylko jedną. Taki mechanizm, sama natura. To jest właśnie zaspokajanie najważniejszych potrzeb.

    Jestem całkowicie przeciwny zabijaniu zwierząt, z których się pozyskuje jakąś niewielką część, na przykład woreczek żółciowy niedźwiedzia. To jest głupota i bestialstwo. Ale hodowla zwierząt, nie przemysłowa tylko taka tradycyjna, to jest piękne naśladowanie przyrody. I nic się nie marnuje, z zabitej świni zrobi się kiełbasę, szynkę, smalec, a ze skóry może jakieś ubranie.

    Tak na marginesie czy zdajecie sobie wszysct sprawę, że w świecie zwierząt też występuje hodowla? Mrówki na ten przykład hodują mszyce, dokładnie tak jak ludzie krowy. Doją je, czerpią z nich korzyści, mszyce są od nich całkowicie zależne, ale dostają w zamian coś bardzo ważnego: bezpieczeństwo.

    I de facto o tym właśnie rozmawiamy. Karp w hodowli może być szczęśliwszy niż karp na wolności, bo nie cierpi głodu, nie musi bać się drapieżników, ma komfortowe życie. Oczywiście jeśli później ma umierać długą i bolesną śmiercią to o korzyści mowy raczej nie ma. Ale jeśli umrze szybko i bezboleśnie, uważam że wszystko jest OK.

    Macie prawo do waszych fanaberii, do niejedzenia mięsa i tłumaczenia tego wyższą moralnością. Ale prawda jest taka, że zjadanie zwierząt jest chyba najbardziej naturalnym zachowaniem. Przemysłowe hodowle potępiam, a każdemu życzę smacznego tego, co tam sobie je. Dla mnie niech to będzie szczęśliwa świnka z ekologicznej hodowli, a dla was smutna i cierpiąca soja z wielkohektarowej plantacji. No chyba że się skusicie jednak na smaczną kiełbaskę domowej roboty ;)

      

  24. Emil pisze:

    Jozek – masz doprawdy idealistyczne podejscie do rzeczywistosci. Nie wiem jak wyobrazasz sobie probe wykarmienia 7 mld ludzi bez przemyslowej hodowli, z ktorej pochodzi ponad 90% produktow odzwierzecych. Mozesz sobie wierzyc w bajki o ekologicznych gospodarstwach, co nie zmieni faktu, ze i tak co roku zabije sie przemyslowy sposob ponad 56 mld zwierzat.

    Karp w hodowli ma komfortowe zycie? Co nazywasz komfortowym zyciem? Wyciaganie z basenow i pojemnikow za skrzela? Przerzucanie bez wody z jednego kontenera do drugiego, przeowozenie do marketow bez wody?” Tloczenie sie w pojemnikch w carfurze i realu? Duszenie w torebkach foliowych?

    Zagorzaly z Ciebie milosnik przyrody. Mieszkasz w lesie i zbierasz owoce, prowadzisz koczowniczy tryb zycia? W naturze istnieje mnostwo roznych zachowan. Ty akurat wybrales sobie nasladowanie jednego z nich. Wybierz sobie jakies ciekawsze.

    W naszym przypadku jedzenie zwierzat jest zbedne bo mozemy zyc zdrowo na diecie roslinnej.

    Co mnie obchodzi hodowla u mrowek? Musisz przerzucac odpowiedzialnosc na wszystkich byle nie na siebie? To jakbys probowal usprawiedliwic zabijanie przez Ciebie kota, bo sasiad tez je zabija. Nie mam wplywu na mrowki, mam wplyw na to co jedza ludzie.

    Smutna soja… opanowales ironie do perfekcji.

      

  25. Józek pisze:

    Człowieku, widzę że nie potrafisz zrozumieć podstawowych rzeczy, więc zasadniczo to powinien być koniec dyskusji.

    Wyraźnie napisałem, że karp ma w miarę bezstresowe życie w hodowli, a powinien być uśmiercony możliwie szybko i bezboleśnie, nie widzę sensu wożenia go żywego do sklepu. Twierdzenie, że nie powinno się jeść ryb w ogóle jest bzdurne, natomiast dbanie o dobre warunki ich uśmiercania jest na miejscu.

    Przykład z hodowlą u mrówek ma pokazać, że jeśli zwierzę żyje w takiej czy innej hodowli, to nie koniecznie musi z tego powodu cierpieć. Oczywiście przemysłowy chów zwierząt jest dla mnie naganny, ale gdyby tak ludzie zmienili mentalność i jedli mięso 1-2 razy w tygodniu, ale za to świetnej jakości, to pewnie dałoby się bez przemysłowego chowu obyć. To ma rację bytu w społeczeństwach rozwiniętych, takich jak USA czy Polska. Przecież w krajach globalnego południa ludzie prawie nie jedzą mięsa, nie ma tam takich farm.

    Nie przerzucama na nikogo odpowiedzialności, jem mięso i będę je jadł. Zabijanie zwierząt w celu ich zjedzenia nie ma w sobie nic moralnie nagannego. Nic. Jesteśmy częścią naury, a natura tak funkcjonuje, że się raz się jest zjadającym, a raz zjadanym. Wasz artykuł ma przekonać kogoś do rezygnacji z jedzenia karpia w święta, ale tego nie zrobi, bo jest głupi i demagogiczny, odwołuje się do zmanipulownych przykładów i silnych emocji. Nie ma w nim prawie nic rzeczowego, poza tym,że ryby czują. No oczywiście że czują, dlatego przed zjedzeniem należy je szybko i bezboleśnie zabić.
    Dlatego gratuluje przekonania do niejedzenia eyb już przekonanych, żadnego innego człowieka do rezygnacji z karpia nie namówicie. Ale do tego, żeby ten karp się nie dusił w foliowym worku w drodze do domu może tak, więc proponuję wam na tym się skupić.
    Pzdr

      

  26. Emil pisze:

    Jak wiesz, karpi nie zabija sie w sposob bezbolesny i nie ma zadnych humanitarnych hodowli karpiow. Skoro wiec sie sprzeciwiasz brutalnemu traktowaniu zwierzat i tak nie powinienes jesc ryb. Chyba, ze sam je sobie zlowisz.

    Przestan sie w koncu wybiorczo powolywac na nature, albo zamieszkaj w lesie.

    Zbedne zabijanie jest moralnie naganne. Ty uwazasz, ze jest moralne. Ok. Przyjmuje to do wiadomosci.

    Oczywiscie, ze czuja, dlatego nie nalezy ich meczyc i zabijac bez powodu.

    Dziekuje za gratulacje. Twoim zdaniem nikogo nie przekonalismy do niejedzenia karpia. Juz przywyklem do tego, ze ludzie wiedza o innych wiecej niz oni sami. Standard w polskim internecie.

      

  27. Józek pisze:

    Nie ma mowy o niepotrzebnym zabijaniu kiedy zabija się zwierze aby je zjeść. Zwierze zjedzone = śmierć uzasadniona. Zbędna może być cierpienie temu towarzyszące.

    Hodowla nie może być humanitarna, chyba że hodujesz ludzi. Każda śmierć jest bolesna, no chyba że umierasz przez sen. Ale w naturze to się raczej nie zdarza, jak zwierze jest chore/stare, to cierpi i w dodtaku inne zwierzę je zabija i zjada. Fermy przemysłowe pozostawiają wiele do życzenia, ale akurat stawy karpiowe to dla karpi optymalne miejsce do życia i jeśli są poprawnie prowadzone to zapewne karpie tam żyjące są szczęśliwe i mniej zestresowane niż te w naturze.

    Próbowaliście obalić 4 rzekomo pokutujące mity n/t ryb i świąt. 2 pierwsze, czyli „ryby są głupie” i „ryby nie czują bólu” są fałszywe dla każdego myślącego człowieka, więc nie ma czego tu udowaniać. Zresztą ich obalenie nie byłoby żadnym argumentem za niejedzeniem ryb, a jedynie za poprawą warunków ich życia i przetrzymywania.
    2 kolejne mity, które ewentualnie mogłyby za rezygnacją z ryb przemawiać:
    -Jedzenie ryb to tradycja. Falsyfikujecie ten mit pisząc, że obrzezanie koniet też jest tradycją. Czyli uprawiacie demagogię, a mitu i tak nie obalacie. Z logiki – pała.
    -Ryby są zdrowe. Obalacie mit pisząc, że nie tylko ryby są zdrowe, że można posypać kanapkę siemieniem lnianym. Znowu – mit nie obalony, ale przynajmniej jakiś mały punkcik się należy za promowanie zróżnicowanej diety. Więc jeśli przyjmiemy, że oprócz ryb powinniśmy jeść również inne zdrowe rzeczy, to argument ma sens. Ale jako że wasza intencja była inna, tym razem z logiki 3 z dwoma.

    Wasza argumentacja leży i – nomen omen – kwiczy ;)

      

  28. Emil pisze:

    Owszem jest mowa, bo nie musisz go zjesc zeby byc zdrowym, sprawnym i sie rozwijac. Tak wiec jedzenie karpia jest zbedne, czyli jego zabicie rowniez.

    Nigdzie nie pisalem nic o humanitarnej hodowli. Nie wiesz nic o hodwlach karpii. Popracuj troche w orgnizacjach pro zwierzecych to moze otworzysz oczy na rzeczywistosc.

    Owszem jest co udowadniac. Popracuj troche w organizacjach prozwierzecych to zobaczysz jak wielu argumentuje jedzenie ryb tym ze sa glupie.

    Hahaha, demagogia. Nie raczyles wyjasnic na czym polega ta demagogia. Juz Ci tlumaczylem ze chodzi o kategorie tradycji a nie porownanie bolu kobiet i ryb.

    Nie obalamy mitu ze ryby sa zdrowe tylko ze sa jedynym zrodlem kwasow omega3, jak twierdzi wiekszosc ludzi.

    Generalnie jak chcesz zjadac karpie i inne zwierzeta i uwazasz, ze zabijanie jest ok to naprawde nie musismy juz rozmawiac bo taka moralna dyskusja nie ma sensu. Nadajemy na innych falach. Dla Ciebie zbedne zabijanie bedzie fajnie, dla mnie nie. I tyle.

      

  29. Józek pisze:

    Dla mnie zabijanie nie jest fajne, ja po prostu rozumiem, że tak funkcjonują mechanizmy przyrody. Przepływ energii, obieg materii. No i oczywiście mięso jest bardzo smaczne i w rozsądnych ilościach zdrowe.
    Pisałeś że nie ma humanitarnych hodowli karpi, a ja mówię, że antropomorfizowanie zwierząt to jest błąd metodyczny. Nie ma humanitarnych hodowli, bo pojęcie humanitaryzmu odnosi się WYŁĄCZNIE do ludzi.
    I powtarzam jeszcze raz że porównywanie tradycji kulinarnej jaką jest jedzenie karpia na wigilię z obrzezaniem kobiet w afryce tępą żyletką to jest właśnie demagogia.
    Żeby ludzi przekonywać do rezygnacji z czegoś, trzeba mieć argumenty. A fakt, że nie tylko ryby są zdrowe to nie jest argument. To znaczy to jest argument za tym, że należy bilansować dietę. Popieram!
    Ekosystemy wodne, na przykład eutroficzne jeziora, są wysoce produktywne, zatem rozsądne nimi gospodarowanie, wliczając odławianie ryb planktonożenych, może pełnić 2 ważne funkcje: źródło białka dla ludzi i ograniczanie dajszej eutrofizacji, która prowadzi do degradacji takich zbiorników.
    A tak z innej beczki będzie kolejna ciekawostka: produkcja rolna w Polsce (chodzi mi o głównie o produkcję zbóż) jest często nieefektywna enegetycznie! To znaczy, że żeby wyprodukować przetworzoną żywność ze zbóż, na przykład upiec chleb, trzeba często włożyć więcej energii w postaci nawozów, paliwa do maszyn rolniczych, ogrzewania pieca, etc, niż ten chleb dostarcza zjadającemu go! Tym samym ekstensywny wypas na terenach nienadających się pod uprawy wysokowydajnych zbóż jest korzystny dla środowiska i może dostarczać zdrowego i łatwo przyswajalnego białka w postaci na przykład wołowiny. A poza tym monokultury upraw zbóż są jednymi z najuboższych ekosystemów!
    Niejedząc mięsa, te zasoby byśmy po prostu z ludziego punktu widzenia marnowali, co zmuszałoby do uprawy zbóż na większej powierzchni lub do większej chemizacji rolnictwa, czyli tak czy tak – zabijamy zwierzątka! To jest właśnie niepotrzebna śmierć w najczystszej postaci.

      

  30. Emil pisze:

    Znowu nie wiesz o czym mowisz. Z globalnego punktu widzenia dieta roslinna jest o wiele bardziej efektywna i bezpieczna dla srodowiska. Wyprodukowanie 1 kg wolowiny wymaga srednio okolo 100 razy wiecej wody niz 1 kg zboz. Obecny wypas i przemysl miesny doprowadzily do olbrzymiej dewastacji srodowiska. Poczytaj raporty FAO i ONZu.

    Jaki obieg materii, jaka przyroda? Jak mozes zmowic w tym kontekscie o obecnym przemysle miesnym, ktory niszczy cala planete? To ma byc na natura i obieg materii?

    Ekosystemy wodne… wlasnie te ekosystemy wodne przezywaja swoje ostatnie tchnienie przez przemyslowe rybołówstwo.

    Fakt, dla Ciebie zabijanie nie jest fajne, tylko smaczne.

      

  31. Józek pisze:

    Rozumiem że klapki na oczach nie pozwalają ci czytać ze zrozumieniem. Mówię o ekstensywnej hodowli, o wypasie zwierząt na terenach nie nadających się pod uprawę wysokowydajnych zbóż.
    Ja wiem jak wygląda przepływ energii pomiędzy piętrami troficznymi i wiem, ze uprawa zbóż na pasze dla zwierząt hodowanych przemysłowo jest mniej wydajne energetycznie niż uprawa na tych obszarach zbóż do konsumpcji przez ludzi. Wiem również, że pomiędzy piętrami troficzymi przepływa ok. 5% erergii, dlatego nie jemy zwierząt z końca łańcucha troficznego, na przykład wilków. Bo potrzeba zbyt dużej powierzchni, żeby dostarczyć tyle energii żeby po przejściu przez wszystkie poziomy troficzne jeszcze coś dla nas zostało. Dlatego również nie popieram przemysłowego chowu, bo to jest marnotrastwo energii.

    Ale jeśli jesz chleb, albo nie daj Boże soję, to musisz mieć świadomość, że stać cię na nie tylko dlatego, że uprawy są jest subsydiowane energetycznie, poprzez nawozy, środki ochrony roślin, wykorzystanie paliw kopalnych etc.

    Dlatego niewykorzystanie potencjału energetycznego zwierząt z ekstensywnego wypasu, albo karmionych tym, co by się normalnie „zmarnowało”, byłoby głupotą i pośrednio przyczyniłoby się do dalszej degradacji planety.

    Jeszcze raz powtórzę, chociaż nie sądze żebyś zrozumiał cokolwiek z tego, co próbuję tutaj przekazać. Hodowla przemysłowa zwierząt jest be. Jemy za dużo mięsa. Zachęcanie ludzi do niejedzenia mięsa w ogóle może mieć w długiej perspektywie negatywne efekty.

    Niejedzenie mięsa z wyboru to fanaberia możliwa tylko dlatego, ze miałeś szczęście urodzić się w tej części planety, a nie na przykład w Somalii. Więc gratuluję, ale nie chrzań głupot że ratujesz planetę próbując być oryginalnym. Jeśli kiedyś będziesz miał okazję, możesz tam pojechać i zobaczyć do czego doprowadził rozwój rolnictwa i ekspansja upraw. A są to katastrofalne skutki zarówno dla środowiska, jak i dla rdzennych mieszkańców, na przykład pigmejów Twa.

    A zapewniam cię, że mięso je się tam rzadko i nikomu nie przyszłoby do głowy takie marnotrastwo jak niezabijanie kozy czy krowy pasącej się na tych resztach ziemi które nie zostały obsiane i obsadzone.

      

  32. Emil pisze:

    Wegetarianizm jest fanaberia bo w Somalii by nie przeszedl… I to ja uprawiam demagogie?
    To dziwne, ze do tej fanaberii namawiaja takie organizacje jak Worldwatch Food czy posrednio FAO. Chyba ze nie pracuja tam specjalisci od ekosyetmow, rolnictwa i wyzywienia a np anglisci. I to ciekawe ze dostrzegaja zwiazek pomiedzy zachodnia konsumpocja miesa a glodem w Somalii.

    Skoro uwazasz, ze przemyslowa hodowla jest be mam nadzieje ze kazdy odzwierzecy produkt na Twoim talerzu jest w 100% ekologiczny. Zajmij sie wiec zwlaczniem hodowli przemyslowych promujac zabojstwo ekologiczne, a nie trac czasu tutaj. No i opublikuj jakis dokument o cierpiacych bol roslinach.

      

  33. Józek pisze:

    No w sumie już mnie zmęczyła ta dyskusja, więc idę pożytkować czas w inny sposób.
    Różni ludzie i różne organizacje namawiają do różnych rzeczy. Czy to znaczy, ze trzeba tym namowom ulegać?

    Wegetarianizm jest fanaberią, bo możesz sobie pozwolić na taką „oryginalność”, w przeciwieństwie do niektórych na tym świecie, którzy bez uzupełniania diety w białko zwierzęce byliby niedożywieni. Podejrzewam, że nie bez powodu człowiek nie trawi celulozy.

    Ty masz to szczęście, że żyjesz za więcej niż dolara dziennie i możesz sobie kupować zróżnicowane produkty roślinne. Ale mam nadzieję, że skoro jesteś taki odpowiedzialny i świadomy ekologicznie, to nie jesz produktów importowanych, w tym różnych owoców z tropików. No i oczywiście nie używasz na przykład oleju palmowego, pod którego plantacje wycinane są lasy deszczowe. Przykłady można mnożyć.

    Mam nadzieję, że kiedyś będę mógł promować ograniczoną konsumpcję dobrego mięsa, a ludzie którzy teraz jedzą różne śmieci sprzedawane w sklepach jako wędlina zrozumieją, że lepiej raz w tygodniu kupić sobie dobrą, prawdziwą szynkę. I docenią smak prawdziwej, wędzonej keiłbasy. No i jeszcze mi się marzy, że niektórzy zmądrzeją i przestaną używać w stosunku do zwierząt słowa „morderstwo” bo to jest właśnie demagogia. Przestanie antropomorfizować. Nie można zwierząt traktować humanitarnie, nie można ich mordować.

    No ale przecież musi być dramatycznie i przejmująco żeby trafiało do umysłów gimnazjalistek…

      

  34. Józek pisze:

    No i zapomniałbym.

    Życzę wszystkim, tym rozsądnym i tym ortodoksyjnym, jedzącym i niejedzącym mięsa, Wesołych Świąt i smacznego czego tam sobie życzą, karpia albo pierogów z soczewicą (bardzo lubię, najbardziej ze skwareczkami:)!

      

  35. Emil pisze:

    Idac Twoim tokiem myslenia fanaberia jest tez uzywanie komputera, jezdzenie samochodem, uzywanie cieplej wody, jedzenie miesa tez jest faneberia skoro nie stac na nie ludzi w Somalii.
    Z tymze promocja diety roslinnej jest szansa na bardziej racjonalne wykorzystanie zasobow naszej planety, na nakarmienie glodnych i realizacje pro ekologicznych strategii. Mowia o tym miedzynarodowe raporty dotyczace zywnosci i ochorny srodowiska.

    Twoje stanowisko, wedlug ktorego tylko ludzi mozna zamordowac (a zwierzeta nie wiem.. zdychaja? ludzie nie sa zwierzetami?) to dla mnie szowinizm gatunkowy. Dla Ciebie moja postawa to antropomorfizm. Tu tez sie nie dogadamy.

    No ale tradycyjnie musisz konczyc swoje posty jakas kiepska ironia.

    A ja zycze weganskich swiat :)

      

  36. Ania pisze:

    Uważam, że w dzisiejszym świecie niemożliwe jest doprowadzenie do tego żeby ludzie przestali jeść mięso albo jakoś znacząco ograniczyli jego spożycie. Zdaję sobie sprawę z tego, że wiele zwierząt musi cierpieć abyśmy mogli zjeść np schabowego albo kiełbasę. Kocham zwierzęta i mam w planach zostać weterynarzem, aby móc im pomagać. Jednocześnie jako weterynarz mogłabym również kontrolować warunki panujące w rzeźniach. Myślę, że powinniśmy poprawić byt zwierząt tą drogą, a nie zarzucać amatorom mięsa, że są mordercami. Nie chcę przez to powiedzieć, że potępiam wegan i wegetarian. Jeśli taki jest ich wybór – ok. Jednak argument „mięso śmierdzi” jest dla mnie śmieszny. Sama nie jestem jakimś wielkim amatorem mięsa, lecz raczej ciężko byłoby mi obyć się bez niego. Jednak uważam, że nie powinno się jeść mięsa 7 razy w tygodniu i to w dodatku w każdym posiłku (a to się niestety często zdarza w polskich domach). Dlaczego? Chociażby ze względu na to, że to sprzyja miażdżycy (zbyt duża ilość tłuszczy zwierzęcych w diecie). Poza tym mam też na uwadze moje gusta kulinarne. Jednocześnie nie wyobrażam sobie, że miałabym się całe życie zapychać ziemniakami, których nie znoszę. Za to kocham żółty ser, a przecież krowy również są „nadmiernie eksploatowane” (tak, bo ludzie traktują zwierzęta jak przedmioty), nie jest tak, że cierpią tylko konie wiezione do rzeźni czy też karpie w hipermarketach. Wierzę w ekologiczne hodowle, bo przecież człowiek jest WSZYSTKOŻERNY, a taki wniosek można wyciągnąć chociażby analizując budowę naszego układu pokarmowego (enzymy, uzębienie, jednokomorowy żołądek). To czy nasza dieta będzie zawierała produkty pochodzenia zwierzęcego czy nie zależy tylko od naszego wyboru i zawartości portfela. Chciałam jeszcze dodać, że staram się unikać produktów firmy NESTLE, które zawierają olej palmowy, bo (jak już wspomniał Józek) pola pod jego plantacje pozyskuje się poprzez wycinkę lasów deszczowych.

      

  37. agnese pisze:

    Uwazam, ze w dzisiajszym swiecie jak najbardziej jest mozliwe, zeby ludzie przestali jesc zwierzeta. Tak jak przestali miec czarnych niewolnikow. Ja nie jem miesa, moja corka nie je miesa,moi znajomi nie jedza miesa, ba! 8% Niemcow nie je juz miesa. Nawet lepiej: moja 58 letnia mama przestala jesc mieso.
    A dla ludzi, ktorzy nie wyobrazaja sobie zycia bez schabowego.. No coz, sa tez tacy, ktorzy nie wyobrazaja sobie zycia bez papierosa.To wszystko mozna zmienic. Zapewniam, ze po 2-3 miesiacach diety wegetarianskiej, jedzenie miesa zaczyna brzmiec nieco abstrakcyjnie. To jakby zjadac czyjes resztki.
    Nikogo nie mozna zmusic do wegetarianizmu, wiec poki co, trzeba zmusisc producentow do przyzwoitego traktowania swoich ofiar.
    Wesolych swiat i wielu chwil refleksji w Nowym Roku!

      

  38. heh pisze:

    „Ryby są bardziej inteligentne niż nam się na pozór wydaje. Na wielu płaszczyznach, tak jak na przykład pamięć, ich możliwości poznawcze są takie same lub nawet większe niż u KRĘGOWCÓW” – od kiedy ryby nie są kręgowcami?

      

  39. malgosia pisze:

    Glupi jestes i tyle

    marcin: co za glupoty. Jadlem ryby, jem ryby i bede jadl ryby. Dodatkowo od czasu do czasu lubie sobie zapolowac i zjesc dobra sarninke. czlowiek musi jesc mieso, a zwierzeta dostarczaja nam go.

      

  40. malgosia pisze:

    Ciemny jestes jak BUT

    marcin: co za glupoty. Jadlem ryby, jem ryby i bede jadl ryby. Dodatkowo od czasu do czasu lubie sobie zapolowac i zjesc dobra sarninke. czlowiek musi jesc mieso, a zwierzeta dostarczaja nam go.

      

  41. malgosia pisze:

    pRZEPRASZAM ALE NIE PODOBA MI SIE TYLKO SFORMULOWANIE ZE „CZLOWIEK MUSI JESC MIESO” PRZEPRASZAM JESLI CIE URAZILAM.

      

  42. xoxo pisze:

    Omega3 z lnu ma niestety bardzo niską wchłanialność bo składają się głównie z kwasów alfalinolenowych (ALA), które nie mają działań prozdrowotnych, a niewiele kwasów eikozapentaenowych (EPA) i dokozaheksaenowych (DHA), które w połączeniu wykazują pozytywny wpływ np. na serce.

      

  43. Araya pisze:

    Rośliny nie czują bólu, czują bodźce, ale to nie jest ból, zwierzęta go czują, bo mają bardzo rozwinięty organizm, posiadają mózg. Zresztą rośliny to ogólnie taki niby twór żywy, ale nie myślący o tym co robi, tak, jakby to się działo samo, albo ktoś inny tym sterował. W sumie to organizm funkcjonujący zupełnie inaczej, bo gdyby go do prądu podłączyć to nic mu nie będzie, a zwierzę jednak kopnie zawsze.

      

  44. Araya pisze:

    Ania: Uważam, że w dzisiejszym świecie niemożliwe jest doprowadzenie do tego żeby ludzie przestali jeść mięso albo jakoś znacząco ograniczyli jego spożycie. Zdaję sobie sprawę z tego, że wiele zwierząt musi cierpieć abyśmy mogli zjeść np schabowego albo kiełbasę. Kocham zwierzęta i mam w planach zostać weterynarzem, aby móc im pomagać. Jednocześnie jako weterynarz mogłabym również kontrolować warunki panujące w rzeźniach. Myślę, że powinniśmy poprawić byt zwierząt tą drogą, a nie zarzucać amatorom mięsa, że są mordercami. Nie chcę przez to powiedzieć, że potępiam wegan i wegetarian. Jeśli taki jest ich wybór – ok. Jednak argument “mięso śmierdzi” jest dla mnie śmieszny. Sama nie jestem jakimś wielkim amatorem mięsa, lecz raczej ciężko byłoby mi obyć się bez niego. Jednak uważam, że nie powinno się jeść mięsa 7 razy w tygodniu i to w dodatku w każdym posiłku (a to się niestety często zdarza w polskich domach). Dlaczego? Chociażby ze względu na to, że to sprzyja miażdżycy (zbyt duża ilość tłuszczy zwierzęcych w diecie). Poza tym mam też na uwadze moje gusta kulinarne. Jednocześnie nie wyobrażam sobie, że miałabym się całe życie zapychać ziemniakami, których nie znoszę. Za to kocham żółty ser, a przecież krowy również są “nadmiernie eksploatowane” (tak, bo ludzie traktują zwierzęta jak przedmioty), nie jest tak, że cierpią tylko konie wiezione do rzeźni czy też karpie w hipermarketach. Wierzę w ekologiczne hodowle, bo przecież człowiek jest WSZYSTKOŻERNY, a taki wniosek można wyciągnąć chociażby analizując budowę naszego układu pokarmowego (enzymy, uzębienie, jednokomorowy żołądek). To czy nasza dieta będzie zawierała produkty pochodzenia zwierzęcego czy nie zależy tylko od naszego wyboru i zawartości portfela. Chciałam jeszcze dodać, że staram się unikać produktów firmy NESTLE, które zawierają olej palmowy, bo (jak już wspomniał Józek) pola pod jego plantacje pozyskuje się poprzez wycinkę lasów deszczowych.

    Człowiek ma długi przewód pokarmowy, a mięsożercy bardzo krótki, a z tym uzębieniem to już w ogóle ściema… Z enzymami nie wiem o co chodzi, bo te same są wykorzystywane do trawienia tego, co jest w roślinach. Z resztą komentarza się po części zgodzę, bo niektórzy trochę przesadzają i jednak najpierw trzeba po prostu sprawić, żeby ludzie traktowali zwierzęta z szacunkiem i miały godne życie, ale to się wiąże też z podwyżką cen mięsa, to samo tyczy się roślin z upraw ekologicznych zresztą, a przecież środowisko jest ważne w całości, nie tylko na zwierzętach powinno ludziom zależeć. Poza tym jestem po części ciekawa, co weganie sądzą o marnowaniu jakiegokolwiek jedzenia i o właśnie hodowli roślin, która szkodzi zarówno ludziom, jak i innym zwierzętom. Bo moim zdaniem osoby, które jedzą EKO tak samo przyczyniają się dla dobra zwierząt, co weganie.

      

  45. Araya pisze:

    Józek: Rozumiem że klapki na oczach nie pozwalają ci czytać ze zrozumieniem. Mówię o ekstensywnej hodowli, o wypasie zwierząt na terenach nie nadających się pod uprawę wysokowydajnych zbóż.
    Ja wiem jak wygląda przepływ energii pomiędzy piętrami troficznymi i wiem, ze uprawa zbóż na pasze dla zwierząt hodowanych przemysłowo jest mniej wydajne energetycznie niż uprawa na tych obszarach zbóż do konsumpcji przez ludzi. Wiem również, że pomiędzy piętrami troficzymi przepływa ok. 5% erergii, dlatego nie jemy zwierząt z końca łańcucha troficznego, na przykład wilków. Bo potrzeba zbyt dużej powierzchni, żeby dostarczyć tyle energii żeby po przejściu przez wszystkie poziomy troficzne jeszcze coś dla nas zostało. Dlatego również nie popieram przemysłowego chowu, bo to jest marnotrastwo energii.Ale jeśli jesz chleb, albo nie daj Boże soję, to musisz mieć świadomość, że stać cię na nie tylko dlatego, że uprawy są jest subsydiowane energetycznie, poprzez nawozy, środki ochrony roślin, wykorzystanie paliw kopalnych etc.Dlatego niewykorzystanie potencjału energetycznego zwierząt z ekstensywnego wypasu, albo karmionych tym, co by się normalnie “zmarnowało”, byłoby głupotą i pośrednio przyczyniłoby się do dalszej degradacji planety.Jeszcze raz powtórzę, chociaż nie sądze żebyś zrozumiał cokolwiek z tego, co próbuję tutaj przekazać. Hodowla przemysłowa zwierząt jest be. Jemy za dużo mięsa. Zachęcanie ludzi do niejedzenia mięsa w ogóle może mieć w długiej perspektywie negatywne efekty.Niejedzenie mięsa z wyboru to fanaberia możliwa tylko dlatego, ze miałeś szczęście urodzić się w tej części planety, a nie na przykład w Somalii. Więc gratuluję, ale nie chrzań głupot że ratujesz planetę próbując być oryginalnym. Jeśli kiedyś będziesz miał okazję, możesz tam pojechać i zobaczyć do czego doprowadził rozwój rolnictwa i ekspansja upraw. A są to katastrofalne skutki zarówno dla środowiska, jak i dla rdzennych mieszkańców, na przykład pigmejów Twa.A zapewniam cię, że mięso je się tam rzadko i nikomu nie przyszłoby do głowy takie marnotrastwo jak niezabijanie kozy czy krowy pasącej się na tych resztach ziemi które nie zostały obsiane i obsadzone.

    Widzę, że sam masz nikłe pojęcie o świecie, ale próbujesz się wymądrzać…
    Bo akurat u nas to jest możliwe, a ty mówisz, że nadal będziesz jadł, posługując się przykładem tych, którzy jeść mięso muszą, to głupie.
    Wiele osób, które szanują zwierzęta, szanują całą przyrodę i pewnie jedzą EKO, bo jednak stosowane pestycydy szkodzą też zwierzętom, ale jak mógłbyś na to wpaść…
    Poza tym ten moment, w którym piszesz o soi… Masakra, prawie się uśmiałam. Wiadomo, że wiele upraw jest GMO, ale nie wszystkie, poza tym soja jest bardzo zdrowa. Taka Japonia, jeden z najzdrowszych narodów świata, oni zajadają się soją codziennie i nic im nie jest z tego powodu.
    Co do tego, ze człowiek nie trawi celulozy to laktozy też wiele osób nie trawi, a nawet o tym nie wiedzą, bo do czasu to się może nie objawiać u niektórych, albo objawy nie są połączone z tym przez lekarzy.
    Ja tam jadam czasem ryby, mięsa unikam, bo jest dla mnie niezdrowe (ale raczej całkiem rzucę, ze względu zarówno na zdrowie i szacunek do zwierząt), rzuciłam też gluten i nabiał ze względu na zdrowie i cieszę się z tego powodu.
    Możliwe, że ryby są dla mnie zdrowe przez Omega-3 właśnie i kiedyś przejdę na siemię lniane, ale to tylko, gdybym naprawdę zobaczyła tego skutki.

      

  46. Pawello2 pisze:

    To niech na święta trawę wpierdala i nie przekonuje na siłę do tego innych.

      

  47. Soundjata pisze:

    Fantastic blog! Do you have any tips for aspiring writers?

    I’m planning to start my own website soon but I’m a little lost on everything.

    Would you recommend starting with a free platform
    like WordPress or go for a paid option? There are
    so many choices out there that I’m totally confused ..
    Any suggestions? Appreciate it!

      

  48. YoDla pisze:

    Heh, a rośliny też przecież żyją :) dodatkowo tlen produkują, dzięki nim jest również miodek i setki korzysci, drzewa.. ehh, na zapałki przerabiają albo gorole chalupki stawiajo. Ahhh ludzie okrutni, kamienie będziecie jesc

      

  49. Openmind pisze:

    Wow ale tu idiotów bez empatii :D wiedza na temat mięsa zerowa, rozwój duchowy poziom beton..
    jeszcze sporo wcieleń zajmie co nie którym lemingom do zrozumienia sensu życia na ziemi i istot które nam towarzyszą. Pozdrawiam otwarte umysły ;)

      

  50. ciekawa pisze:

    Nie chce być niegrzeczna ani też nikogo urazić Ale chyba to jest przegięcie … rozumiem ze osoby które to napisały nie spożywają mięsa w żadnej postaci ?! A i tak na marginesie kurczak czy ryba z biedronki również kiedyś żyły nie są z plastiku . …Według tego co jest tu napisane ludzie powinni jeść trawę albo piach . Ja nie neguje tego ze ktoś nie spożywa mięsa i nie namawiam ani też nie obrażam tych . Więc raczej normalnym zachowaniem byłby nie obrażanie nas jedzacych mięso oraz robieniem z nas bandytów i prostakow . Uważam że właśnie tacy ludzie ja Wy piszący takie rzeczy jesteście prostakami. Bo my nie tworzymy stron wymuszajacych na Was jedzenie mięsa . Walczyć powinniście o humanitarny ubój zwierząt A nie o to by cały świat jadł sałatę. …

      

  51. ciekawy pisze:

    @ciekawa: Dlaczego jako alternatywę zjadania zwierząt dajesz trawę, piach, sałatę? Może zobacz co można przygotować na świąteczny stół nie zabijając zwierząt: http://www.vege.com.pl/kuchnia/swiateczne-przepisy-w-wersji-weganskiej.html

      

  52. ciekawa pisze:

    ciekawy A czy ja zmuszam Pana do jedzenie mięsa ?! Nie ! A Pan właśnie próbuje wbić mi do głowy ze mięso jest zle i ze nie powinnam co jeść. Tak na marginesie Panie Ciekawy wie Pan o tym ze udowodnione naukowo jest ze ogórek podczas zrywania płacze ??! I co teraz zostaje Panu glodowa śmierć. …

      

  53. ifek pisze:

    Będziecie tak odbijać piłeczkę?
    Niech każdy dba o zawartość własnego talerza.
    Jestem weganką, ale nikogo do nieczego nie namawiam. Radzę postępować w ten właśnie sposób, bo te agresywne dyskusje stwarzają jedynie ścianę między mięsożercami a wegetarianami/ weganami i powodują obustronną nienawiść.
    Pozdrawiam serdecznie wszystkich :)

      

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Shares
Skip to content