fbpx

Janusz Korwin Mikke o zwierzętach

W nawiązaniu do poprzedniego posta publikujemy mail jaki otrzymaliśmy od jednego z kandydatów na prezydenta – Janusza Korwina Mikke. Poniżej zamieszczam moją osobistą polemikę z poglądami przedstawionymi w liście. Prezentowane przez kandydata idee starają się rozpatrywać zwierzęta przez pryzmat własności prywatnej gatunku Homo Sapiens. Są to niestety, w naszym kraju, poglądy wciąż powszechne. Tym bardziej, należy podejmować się krytyki takiego stanowiska.

886674_10031789

Mam kota. I psy. Bardzo o nie dbam. Gdyby jednak wyszła ustawa nakazująca mi dbanie o kota i grożąca karami za złe się z kotem obchodzenie – to moją pierwszą myślą byłoby kopnięcie kota (byle nikt nie widział) a drugą: pozbycie się zwierząt.

Działania takich ludzi, jak Pan – podejmowane niewątpliwie w najszlachetniejszych celach – zdecydowanie szkodzą zwierzętom. Należy wierzyć, że właściciel niewolnika ma większy interes w tym, by niewolnik był zdrowy, zadowolony i chętny do pracy – niż urzędnik państwowy. A wiedząc to, należy powstrzymać się od ingerencji państwowej – godząc się na to, że będą się trafiać przypadki złego obchodzenia się z niewolnikami. Bo ingerencja pomoże tysiącowi – a pogorszy warunki milionom innych.

Dotyczy to i zwierząt, i dzieci, i kobiet…

Bardzo dobrze, że Państwo piętnujecie przypadki bestialstwa: nacisk opinii to właściwy środek. W tym Was popieram. Natomiast domaganie się ingerencji prawnej, tworzenie „Urzędów do Walki z „ – powoduje tylko wydatki… oraz to, że taki urząd nie będzie likwidował patologii, będzie ją często wymyślał, albo nawet wytwarzał (!) bo… z niej żyje!

Piszę szczerze – zamiast, jak zapewne czynią to inni Kandydaci – podlizywać się.

Będę wdzięczny za upublicznienie mojego stanowiska w swoim środowisku. Postaram się to uczynić w swoim.

Z poważaniem,Janusz KORWIN-MIKKE

PS. I proszę uważać z hasłem „Zwierzęta należy traktować tak samo, jak ludzi”. Oznacza ono bowiem również: „Ludzi należy traktować tak samo, jak zwierzęta”. Za czym idzie odbieranie prawa do decyzji o dzieciach (bo o szczeniakach decyduje właściciel), o szczepieniach, o tresurze (psa nie pytamy, czego ma się uczyć), euthanazja (bo nieuleczalnie ciężko chore zwierzę się „usypia”) – i tak dalej.

Dziękujemy za poświęcony nam czas i udzielenie szczerej opinii na temat propagowanych przez nas idei. Prosił Pan o upublicznienie Pańskiej wypowiedzi, toteż umieszczamy ją na naszym, ogólnodostępnym blogu. Jako jeden z wolontariuszy Fundacji Viva, postanowiłem odnieść się również osobiście do Pańskiego maila. Moja odpowiedź ma jedynie charakter polemiczny. Do Pańskiej wypowiedzi wkradło się bowiem kilka nieporozumień, które chciałbym wyjaśnić.

Pozwoli Pan, że w pierwszej kolejności odniosę się do słów zawartych w postscriptum. Nigdy nie twierdziliśmy, że zwierzęta należy traktować jak ludzi. Królestwo zwierząt, włączając do niego rzecz jasna człowieka, jest niezwykle różnorodne i nie sposób mierzyć wszystkich jednakową miarą. W przeciwieństwie do tego co głosi część naszych przeciwników nie stawiamy na równi życia psów, myszy, słoni i ludzi. Tego rodzaju, pokracznie rozumianej równości gatunkowej nie postulowali nawet sami teoretycy wyzwolenia zwierząt, tacy jak Peter Singer czy Tom Regan. Pierwszy posługiwał się pojęciem „równego rozważania interesów”, z którego nie wynika potrzeba równorzędnego postrzegania wartości życia poszczególnych istot. Ważną rolę pełnią bowiem zdolności poznawcze konkretnych osobników, co szerzej omawiał wspomniany Tom Regan.

Pomijając jednak szczegóły teoretyczne — z twierdzenia, że „zwierzęta należy traktować jak ludzi” nie wynika jakoby ludzi należało traktować jak zwierzęta. Biorąc pod uwagę obecny kontekst wzajemnych, międzygatunkowych relacji, drugie zdanie stanowi zaprzeczenie pierwszego. Legitymizuje ono bowiem dalsze wykorzystywanie innych zwierząt, którego nie akceptujemy. Dlatego też nie zamierzamy równać w dół. Nie postulujemy dalszej eksploatacji, której dodatkowo poddany miałby być również nasz gatunek.

Jestem przekonany, że dba Pan o będące pod Pańską opieką zwierzęta. Nie rozumiem jednak dlaczego miałyby doświadczyć z Pańskiej strony przemocy w momencie wdrożenia odpowiednich przepisów. Niezależnie od obowiązującego prawa psy nadal pozostają psami, a kot kotem. Autentyczna troska o innych winna być zależna od przynależnej im wewnętrznej wartości.

Czy winniśmy bić lub, cokolwiek to oznacza, pozbywać się ludzi tylko dlatego, że istnieje ustawowy zakaz ich zabijania i krzywdzenia?
Najbardziej znaczącym jest jednak przyrównania przez Pana zwierząt do niewolników. Biorąc pod uwagę obecnie istniejące realia, zwierzęta faktycznie spełniają rolę niewolników gatunku Homo Sapiens. W przeciwieństwie jednak do wyrażanych przez Pana nadziei, zwierzęta te nie są ani zadowolone, ani wolne ani tym bardziej zdrowe. Upychane w klatkach, rażone prądem, obdzierane ze skóry, bite, poniżane, maltretowane i w końcu zabijane sprowadzane są do roli przedmiotu, którym faktycznie niewolnik jest. Dla swoich właścicieli są jedynie środkiem do celu jakim jest maksymalizacja zysków. Dlatego też akcentuje się jedynie ich wartość użytkową. Chore zwierzę łatwiej zabić i zastąpić nowym aniżeli łożyć dodatkowe koszta na jego leczenie. Podobnie jak nierzadko bardziej opłacalnym jest kupno nowego telewizora niż naprawa starego. Większy zysk dla właściciela generować będą cztery zamknięte w klatce kury, aniżeli jedna, której udałoby się zagwarantować chociaż minimalną swobodę ruchów.

Historia niewolnictwa jest historią ciągłej walki o wyzwolenie się spod jarzma narzucanego przez właścicieli i nie ma nic wspólnego z kreowanym przez Pana wizerunkiem zadbanych i zdrowych poddanych. Szczęśliwi ludzie nie wzniecają rebelii.

Mówiąc o niewolnikach i ich właścicielach operuje Pan terminologią, która my w całości odrzucamy i której nigdy nie zaakceptujemy. Podtrzymuje ona bowiem przedmiotowo postrzeganą wartość zwierzęcia.

Życie kilkudziesięciu miliardów zabijanych co roku zwierząt jest sprawą zbyt poważną aby zostawiać ją w rękach, postulowanej przez Pana, wiary w szlachetne gesty właścicieli wobec niewolników.

Kwestia szacunku wobec innych zwierząt jest nie tylko kwestią prawa, ale przede wszystkim kwestią świadomości i przełamania wciąż funkcjonującej idei antropocentryzmu.

Facebook Comments

Może Ci się również spodoba

Shares