Bezbolesne hodowle?
Większość ludzi zdaje sobie sprawę z cierpienia zwierząt hodowanych na mięso. Część z nich wybiera wegetarianizm, inni pozostają przy jedzeniu mięsa. Mimo to niektórzy wciąż odczuwają wyrzuty sumienia nie potrafiąc zrezygnować z produktów odzwierzęcych. Na przeciw wychodzi im Adam Shriver (filozof z uniwersytetu w St. Louis). Proponuje hodowlę zmodyfikowanych genetycznie, nieczułych na ból, zwierząt. Czy tego rodzaju hodowla jest z etycznego punktu widzenia do zaakceptowania?
Temat hodowlanych zwierząt nie odczuwających bólu co jakiś czas powraca nie tylko w internecie ale również w pismach popularnonaukowych jak i wśród samych naukowców. Od lat z łatwością przychodzi nam manipulowanie biologicznymi mechanizmami innych zwierząt. Jednocześnie olbrzymi sprzeciw budzą podobne eksperymenty na ludziach. Ustalanie arbitralnych granic w postaci zdolności poznawczych i intelektualnych między nami, a pozostałymi zwierzętami stanowi dla większości wystarczającą legitymizację podobnych praktyk. W momencie gdy granice te zaczynają się zacierać, lub wskazują na potrzebę ochrony zwierząt pojawia się argument o a priori wyższości ludzkiego życia, nad życiem innych zwierząt. W myśl tego etycznym jest przeprowadzenie badań laboratoryjnych na inteligentnych i samoświadomych szympansach, a nieetycznym przeprowadzenie ich na nieświadomych i upośledzonych intelektualnie ludziach w stanie wegetatywnym.
Identyczną logiką posługuje się Adam Schriver. Postuluje przeprowadzenie manipulacji genetycznej na zwierzętach, której nie zastosowalibyśmy w obecnych realiach w stosunku do ludzi, chociaż podobne działanie mogłoby wielu z nim ulżyć.
Przekonanie o tym, że podobny pomysł jest w stanie rozwiązać dylematy etyczne związane z eksploatacją zwierząt, jest w większej mierze kolejnym objawem antropocentryzmu – przekonania o wyższości gatunku ludzkiego. Pomysł Schrivera przypomina sytuację, w której zamkniętego w więzieniu, kaleczonego niewolnika za pomocą środków chemicznych pozbawia się możliwości odczuwania bólu twierdząc przy tym, że dzięki temu zabiegowi ów niewolnik będzie szczęśliwy, a my będziemy go mogli w dalszym ciągu, etycznie już, bić.
Brak możliwości odczuwania bólu z pewnością ulżyła by milionom przeszłym i obecnym ludzkim niewolnikom, nie uczyniłaby jednak ich życia szczęśliwszym. Zarówno życiu niewolników bowiem, jak i dzisiejszym zwierzętom hodowlanym, towarzyszy przede wszystkim ból psychiczny. Zamknięte w kojcach, boksach i klatkach zwierzęta nie są w stanie zrealizować biologicznym potrzeb charakterystycznych dla swojego gatunku co rodzi frustrację, podnosi poziom stresu i agresji. Stereotypia – choroba psychiczna zwierząt cyrkowych (i nie tylko) – nie jest objawem bólu fizycznego, tylko efektem niewoli i cierpienia psychicznego, którego (jeżeli wciąż chcemy mówić o zwierzętach) nie jesteśmy w stanie wyłączyć. Kury zadziobujące się w hodowlach nie muszą być bite. To brak przestrzeni życiowej zmusza je do irracjonalnych zachowań, wzajemnego zadziobywania się, a nawet kanibalizmu. Porzucone przez opiekunów psy nie cierpią bólu fizycznego. Odczuwają podobne do nas emocje, tęsknotę, samotność i strach.
Przekonanie, że hodowla, w której zwierzęta nie będą odczuwać bólu fizycznego, będzie hodowlą z etycznego punktu widzenia do zaakceptowania sprowadza zwierzęta do biologicznych maszyn niezdolnych do przeżyć psychicznych czy emocjonalnych. Tego rodzaju, średniowieczne poglądy, biologia ewolucyjna i etologia obaliły już wiele lat temu.
Można się spierać co do tego czy możliwym jest zablokowanie całej sfery poznawczej u zwierząt. Jest zapewne możliwe na tyle na ile możliwe jest również u ludzi. W tym wypadku nie będzie jednak miało znaczenia czy na mięso hodowany jest gatunek Homo Sapiens czy inny. Pytanie, czy zastępowanie jednego zła drugim stanowi jakiekolwiek wyjście z obecnego impasu. Nie tylko etycznego, ale i ekologicznego oraz społecznego. Genetyka nie zmieni uprzedmiotowienia zwierząt. To zmienić możemy tylko my.
Moim zdaniem nie powinniśmy „tworzyć” takich zwierząt, ale zastanowić się nad tym co zrobić aby hodowla była „mniej bolesna”.
Co zrobić? W ogóle zrezygnować z hodowli.