fbpx

Pieskie kontrowersje

Przez ostatnie kilka dni wrze dyskusja dotycząca rzekomej możliwości otwarcia w naszym kraju baru, w którym jedną z serwowanych potraw będzie.. pies.

Abstrahując na moment od prawdziwości powyższej informacji przyjrzyjmy się społecznej reakcji na na nią.

Najgorętsze spory rozgorzały rzecz jasna w internecie. Na samym Facebooku pojawiło się kilka grup, z których część protestowała przeciw zabijaniu w naszym kraju psów na mięso, a druga część wyrażała aprobatę dla tego pomysłu.

Czego można się było spodziewać również te pierwsze zostały zdominowane przez zwolenników otwarcia restauracji. Dyskutantów dla ułatwienia podzielić możemy na trzy grupy: wegetarian i wegan, przeciwników jedzenia psów i zwolenników.

Ci pierwsi doskonale zdają sobie sprawę, że zabijanie dla mięsa psa jest tak samo etycznie niedopuszczalne jak zabijanie krowy, świni, kota, królika czy jakiegokolwiek innego zwierzęcia i nie widzą zasadniczej różnicy w spożywaniu przez ludzi świni czy psa.

Przeciwnicy jedzenia psów nie mają z reguły oporów przed spożywaniem zwłok innych zwierząt. Swoją postawę usprawiedliwiają wyjątkową pozycją, jaką pies zajmuje w naszej kulturze. Jeśli jednak, na co część słusznie zwróciła uwagę, powołujemy się na normy kulturowe nie wolno nam sprzeciwiać się jedzeniu psów w krajach azjatyckich, gdzie tego rodzaju mięso jest kulturowo usprawiedliwione. Tego rodzaju argumentacja prowadzi więc do ślepej uliczki. Przeciwnicy jedzenia psów mimo swojej autentycznej troski nie są w stanie racjonalnie argumentować dlaczego dane zwierzę wolno jeść, podczas gdy drugie winniśmy otaczać opieką. Część próbowała ratować się przywołując podział na zwierzęta domowe i hodowlane. W jaki sposób zmienia się układ nerwowy i zdolność do odczuwania bólu po dodaniu przymiotnika domowy czy hodowlany zostawiam pod rozwagę samym Czytelnikom. Schizofrenia moralna nakazywała tym ludziom deprecjonować zwierzęta przeznaczane w naszym kraju na rzeź na rzecz psa, który w przeciwieństwie do nich jest naszym przyjacielem. O ile do tego rodzaju podwójnych standardów zdążyliśmy się już w myśleniu większości przyzwyczaić, tym co szokuje najbardziej jest sposób argumentacji zwolenników psiego mięsa.

Większość z nich nieustannie wytykała przeciwnikom wspomnianą powyżej hipokryzję. Wychodzili z założenia, że nie możemy uważać za złe i niemoralne zabijanie na mięso psów jeśli w tym samym czasie zajadamy się kotletami. Dlatego jedzenie psów miało być usprawiedliwione jedzeniem innych zwierząt. Logika powyższego twierdzenia jest doprawdy zaskakująca. Możemy z niej wywnioskować, że skoro i tak krzywdzimy i zabijamy (jemy krowy i świnie itd.) to krzywdźmy i zabijajmy jeszcze więcej (jedzmy jeszcze psy i koty). Oczywiście logika ta jest prawdziwa tylko w stosunku do świata zwierząt poza-ludzkich. Żaden z błyskotliwych zwolenników jedzenia psów nie odważyłby się zastosować jej w odniesieniu do ludzkiej rzeczywistości. Ten rodzaj podwójnego standardu nikomu jednak nie przeszkadza. Najbardziej wytrawni hipokryci to ci, którzy zarzucają hipokryzję innym, sami ją propagując.

Rzecz jasna, część z nich starała się przed tego rodzaju zarzutem bronić powołując się na świętość i wyjątkowość ludzkiego życia i inne równie zabawne rzeczy.
Zwolennicy jedzenia psów postanowili zabawić się w popularną w polskim internecie grę i pościgać się o tytuł wszechwiedzącego eksperta od wszystkiego. Część z nich była z pewnością zwolennikami jedynie dla przekory. Niestety w ramach tej przekory posługiwała się bazarowym poziomem ironii, próbując co dziesięć minut uświadamiać innym w jaki sposób zabija się świnie i krowy. Inni zaczęli bawić się w domorosłych dietetyków uświadamiając wszystkim naokoło jak szkodliwy jest wegetarianizm i jak niebezpieczny dla zdrowia. Kolejni postanowili przypiąć sobie łatkę etologów wypowiadając teorie dotyczące różnicy pomiędzy umysłem człowieka, psa i świni. Biorąc pod uwagę poziom argumentacji ich źródłem, zarówno w jednym jak i drugim wypadku, musiała być Pani Domu lub inne, pokrewne jej pismo naukowe.

Jeszcze inni starali się zachować chociażby pozory przyzwoitości, godząc się na psie mięso pod warunkiem humanitarnego zabijania psów. Pojęcie humanitarnego zabijania robi doprawdy zawrotną karierę. Kto pierwszy zaproponuje humanitarną wojnę, albo humanitarne obozy zagłady?

Nie wiem czy jest to kwestia niewiedzy, idealizmu czy głupoty, że w sytuacji zabijania ponad 50 mld zwierząt rocznie na mięso, ktoś jeszcze wierzy w bajki o humanitarnym traktowaniu. Nie wiem też czego wynikiem jest ciągłe powoływanie się na humanitarne warunki jedząc niehumanitarne zabite zwierzęta. Wszechwiedzący eksperci od wszystkiego nie są niestety zdolni do odrobiny autorefleksji. W przeciwnym razie mogliby zaoszczędzić sobie wielu intelektualnych upokorzeń.

Jest dużo lepsze rozwiązanie niż popadanie w tego rodzaju absurdalne dyskusje – nie jeść żadnych zwierząt. Ani tych domowych, ani hodowanych. Niezależnie od tego czy informacja o psim mięsie jest prawdziwa czy jest jedynie mało zręczną prowokacją.

Wszystkie zwierzęta – hodowane czy nie, czują ból. Dlatego nie krzywdzimy innych ludzi. Bo oni też czują ból. Nie zastanawiamy się nad ich zdolnościami umysłowymi i nie pytamy o to czy potrafią przynieść gazetę.

Facebook Comments

Może Ci się również spodoba

Shares