Psy też są ludźmi
Przez ostatnie dwa lata wraz ze współpracownikami trenowaliśmy psy aby całkowicie przytomne i nie przymuszane poddały się badaniu rezonansem magnetycznym. Naszym celem było ustalić jak pracuje psi mózg i, co ważniejsze, co myślą one o nas – ludziach.
Teraz, po pracy i przeskanowaniu tuzina psów, moją jedyną i najbardziej oczywistą konkluzja jest fakt, że psy również są ludźmi.
Ponieważ zwierzęta nie mówią, naukowcy muszą opierać się na obserwacji behawioru (zachowań) aby wyciągać wnioski o czym myślą psy. To ryzykowna sprawa. Nie można spytać psa dlaczego coś robi i oczywiście nie można też porozmawiać z nim o tym jak się czuje. Perspektywa „węszenia” za zwierzęcymi emocjami i mozolnych poszukiwań, przeraża wielu naukowców. Pomimo to, badania nad zwierzętami to duży i poważny biznes. Do tej pory łatwo było unikać trudnych pytać na temat zwierzęcej wrażliwości i ich emocji, bo po prostu nie było na nie odpowiedzi.
Ale to się zmieniło.
Patrząc prosto w ich mózgi i nie martwiąc się ograniczeniami jakie wynikają z badań behawioru, rezonans magnetyczny może powiedzieć nam dużo na temat wewnętrznego stanu psa. MRI przeprowadza się w głośnej, ograniczonej przestrzeni: ludzie z reguły nie lubią tego badania również dlatego, że trzeba być absolutnie nieruchomym podczas całej procedury. Lekarze weterynarii, klinicyści zalecają całkowitą narkozę zwierząt co zapobiega ich poruszaniu się podczas badania- ale nie da się badać funkcji mózgu na znieczulonym zwierzęciu, a przynajmniej żadnych interesujących nas funkcji takich jak percepcja albo emocje.
Od samego początku eksperymentu traktowaliśmy psy jak ludzi. Mieliśmy na to oficjalne zgody które miały wzór zgody, jaką wyrażają rodzice badanych dzieci, tylko w tym przypadku były podpisywane przez właścicieli zwierząt. Podkreślaliśmy że udział w badaniu jest dobrowolny i każdy pies ma prawo zrezygnować z badania. Używaliśmy wyłącznie pozytywnych metod trenowania, bez farmakologicznego uspokajania i innych ograniczeń. Jeśli czworonóg nie chciał zostać w skanerze MRI, mógł w każdej chwili go opuścić; to samo dotyczyło naszych wolontariuszy przeprowadzających badanie.
Pierwszym badanym psem był mój pies, Callie. Uratowana ze schroniska, Callie była szczupłym czarnym mieszańcem teriera, co nazywa się „feist” w południowcych Appalachach, skąd Callie pochodzi. Zgodnie z jej korzeniami uwielbiała polować na wiewiórki i króliki w przydomowym ogrodzie, zamiast słodko zwijać się w kłębek na moich kolanach, jak jej kanapowi przyjaciele. Miała w sobie naturalną ciekawość świata, co prawdopodobnie doprowadziło ją do tego, że wylądowała w schronisku, ale też sprawiło że badania z nią okazały się być łatwe i przyjemne.
Z pomocą mojego przyjaciela- psiego trenera Marka Spivaka- zaczęliśmy uczyć Callie wchodzenia do symulatora MRI, który zbudowałem w moim salonie. Nauczyła się wchodzić po schodach do tuby i układania głowy na zamontowanej na zamówienie podpórce na podbródek, a także utrzymywania nieruchomej jak skała pozycji przez 30 sekund. Co więcej, przyzwyczaiła się bez problemu do noszenia nauszników które chroniły jej wrażliwy słuch od 95-decybelowego hałasu jaki wytwarzał skaner.
Po miesiącach trenowania, prób i błędów w prawdziwym skanerze MRI, nasze trudy zostały wynagrodzone pierwszą mapą aktywności mózgu. Pierwsze przeprowadzane testy mierzyły odpowiedź Callie w skanerze na sygnał dany dwiema rękoma. W późniejszych, jeszcze nie publikowanych eksperymentach, ustalaliśmy która część jej mózgu rozpoznaje zapachy znajomych i zupełnie obcych ludzi i psów.
Chociaż tak naprawdę jesteśmy dopiero na początku długiej drogi aby odpowiedzieć na podstawowe pytania o psi mózg, nie możemy zignorować uderzającego podobieństwa wśród ludzi i psów pomiędzy zarówno strukturą jak i funkcją kluczowego regionu mózgu: jądra ogoniastego.
Bogate w receptory dopaminy, jądro ogoniaste jest ulokowane pomiędzy pniem mózgu a korą. U ludzi jądro ogoniaste pełni główną rolę w cieszeniu się z rzeczy które lubimy, jak jedzenie, miłość i pieniądze. Ale czy możemy przypisać to połączenie i wnioskować co osoba myśli tylko poprzez pomiar aktywności tego obszaru mózgu? Z powodu przytłaczającej złożoności tego w jaki sposób poszczególne części mózgu są połączone z innymi, nie jest możliwe przypisywać jedną, pojedynczą funkcję poznawczą albo emocję do jednego obszaru mózgu.
Jednak jądro ogoniaste może być wyjątkiem od reguły. Specyficzne jego części wyróżniają się znacznie zwiększoną aktywnością od reszty mózgu na widok wielu rzeczy, które ludzie lubią. Aktywacja tak jest tak silna i skoncentrowana w jednym miejscu, że- w odpowiednich okolicznościach- możne przewidywać nasze preferencje co do jedzenia, muzyki czy piękna.
Odkryliśmy że u psów aktywność jądra ogoniastego znacznie wzrasta w odpowiedzi na sygnały ręką wskazujące jedzenie. Obszar ten aktywował się również gdy pies wyczuwał zapach bliskich ludzi, zaś we wstępnych testach uruchamiał się gdy właściciel psa który na chwilę zszedł z jego oczu i ponownie się pokazywał. Czy te odkrycia mogłyby stanowić dowód na to, że psy nas kochają? Nie do końca. Ale znakomita ilość tych samych rzeczy które aktywują ludzkie jądro ogoniaste i są związane z pozytywnymi emocjami, również aktywują psie jądro ogoniaste. Neuronaukowcy nazywają to zjawisko homologią funkcjonalną i może to być jednym ze wskaźników emocji psów.
Zdolność do odczuwania pozytywnych emocji takich jak miłość i przywiązanie, znaczyłoby że psy mają porównywalny do ludzkiego dziecka poziom wrażliwości. A ta umiejętność sugeruje nam przemyślenie jeszcze raz jak traktujemy psy…
Chociaż Animal Welfare Act z 1966 i prawo stanowe podniosło poprzeczkę tego, jak traktujemy zwierzęta, w istocie rzeczy umocniły obraz zwierząt traktowanych jak obiekty, których możemy się pozbyć dopóty, dopóki godziwa pomoc jest im zapewniania.
Ale teraz, używając MRI aby pozbyć się ograniczeń wynikających z trudnego badania behawioru, nie możemy dłużej odpychać od siebie tego wniosku: psy i prawdopodobnie wiele innych zwierząt (a zwłaszcza nasi najbliżsi krewni, naczelne) zdają się mieć emocje podobne do ludzkich. A to oznacza że najwyższy czas przemyśleć ich właściwe traktowanie.
Jednym ze sposobów jest przyjęcie pojęcia pewnego rodzaju ograniczonej osobowości zwierząt, która jest neurobiologicznym dowodem na pozytywne emocje. Wiele grup niosących pomoc zwierzętom używa formalnego określenia „opiekun”(ang. guardian) do opisywania tych, którzy rzeczywiście opiekują się swoimi podopiecznymi zapewniając im wszelkie niezbędne środki do życia, tym samym wskazując jak bezwarunkowa i konieczna jest odpowiedzialność o troskę nad nimi. Wszelkie błędy jakie można popełnić będąc opiekunem, mogą doprowadzić do umieszczenia psa gdzie indziej, poza jego domem. W rzeczywistości jednak nie ma żadnych uregulowań prawnych, które określają zwierzęta jako wychowanków tych opiekunów, tak więc w całej różnorodność grup niosących pomoc zwierzętom i działających w modelu „opiekunów” jest zaledwie kilka legalnych fundacji chroniących prawa zwierząt.
Idąc o krok dalej, przyznając psom prawa do posiadania swego rodzaju osobowości, zasługiwałyby one również na ochronę ich przed eksploatację: hodowle szczeniaków, psy laboratoryjne i wyścigowe byłyby najprawdopodobniej zakazane jako jawny przejaw przemocy na prawie do decydowania o sobie każdej osoby.
Domyślam się, że społeczeństwo jest jeszcze bardzo odległe od uznania psów jako osoby. Jednakże, ostatnie zarządzenia Sądu Najwyższego uwzględniły neuronaukowe odkrycia, które otworzyły drzwi do takowej możliwości. W dwóch przypadkach sąd uznał że młodociani przestępcy nie mogą być skazani na dożywocie bez możliwości wypowiedzi. Jako część wyroku sąd zacytował pracę obrazującą mózg, która jest dowodem na to, że ludzki mózg nie jest jeszcze dojrzały w wieku młodocianym. Choć przypadek ten nie ma nic wspólnego ze świadomością psów, sprawiedliwość otworzyła drzwi dla neuronauk na sali sądowej.
Może któregoś dnia ujrzymy przypadek przemawiający za prawami psów oparty na odkryciach obrazowania mózgu?
Gregory Berns jest profesorem neuroekonomii na Uniwersytecie Emory i autorem książki: “How Dogs Love Us: A Neuroscientist and His Adopted Dog Decode the Canine Brain.”
Źródło: http://www.nytimes.com/2013/10/06/opinion/sunday/dogs-are-people-too.html?pagewanted=all&_r=5&
Tłumaczenie: Przemysław Szyperski, Katarzyna Dębowska
Jestem za prawami zwierząt itd. ale uwazam ze stwierdzenie „Psy to tez ludzie” to jak stwierdzenie „Psy to też koty”. W ten sposob wydaje mi sie ze ludzie patrza na sprawę sceptyczniej.
Źeby niektórzy ludzie mieli tyle rozumu w głowie co Pies ma w ogonie —-to byliby —BARDZO MĄDRZY!!!!!
nie wiem czy to porównanie nie obraża psów …
http://podaj.to/post/449,3,oto-najlepszy-dowod-ze-cuda-sie-zdarzaja-ten-pies-przezyl-horror-lecz-teraz.html
A może nie obrazajmy psów porównując ich do ludzi…
Psy to też ludzie i też koty. Bo tak właśnie jest. Wszyscy jesteśmy zwierzętami. Słodkiego życia złudzeniami o wyjątkowości rasy ludzkiej.
A kto powiedział, że psy nie mają emocji? Zwierzęta maja emocje, ale nie mają rozumu, to prawda stara jak swiat. Te badania to jakies dziwaczne obalanie mitów, które nie istnieją .
Jedną rzecz Wam z radością wyznać teraz muszę
i przyznać Franciszkowi zawsze rację trzeba,
że wszystkie zwierzęta tez maja duszę
i idą tak jak ludzie po śmierci do nieba
Mówił Franciszek o nich, że to „bracia mniejsi”,
uczył miłości, opieki, szacunku i troski,
nie myśmy, ludzie, pojawili się na globie pierwsi
lecz one na ziemi pierwsze są stworzeniem boskim
Strzepnijmy z siebie pychę,a więcej skromności,
spójrzmy, jak ich oczy wiele do nas mówią,
jak dużo swej bezwarunkowej dają nam miłości,
krzywdy doznane od nas w swoich sercach tłumią
…
Chrońmy słabych, bezbronnych, otoczmy miłością
braci większych i mniejszych, jak uczy i pisze-
ten, co cały sens życia w tym widzi z radością-
nasz papież obecny i święty Franciszek