Bóg się rodzi – karp umiera

Ho ho ho – coraz bliżej święta! Już wkrótce najradośniejsze chwile w kościele katolickim. Będziemy celebrować narodziny zbawiciela świata  i z tej okazji mordować bez skrupułów!

shutterstock_237134872

Prawdziwy powrót do tradycji?
W XVII wieku uznawano bobry za istoty wodne, czyli traktowano je w kategoriach ryb. Dodatkowo podobieństwo bobrzego ogona do skóry ryb spowodowało, że zaczęto spożywać te części ciała w ramach postnych potraw. Całe szczęście, że dziś w Polsce bobry podlegają ochronie i nie mają szansy podzielić losu karpi.

Wigilijna rodem z PRL-u
Karp stał się popularny w czasie komunizmu za sprawą Hilarego Mincla, ówczesnego ministra przemysłu w rządzie Józefa Cyrankiewicza, który ogłosił i wprowadził w życie hasło: „karp na każdym stole wigilijnym w Polsce”. Można pomyśleć zacna idea, zgodna z kierunkiem rozwoju epoki, dbająca o dobro społeczne a przede wszystkim odpowiadająca na potrzeby obywateli. Karp mało wymagający i łatwy w hodowli szybko stał się dostępny w całym kraju. Sprzedawano go i rozdawano z zakładach pracy – dlaczego żywego? Bo żywa ryba się nie psuje i łatwiej ją przetransportować. Tak powstała tradycja kupowania karpi i przynoszenia ich do domu. Fakt, że karp jest rybą mało smaczną nie stanowił problemu. Lepszy rydz niż nic. A raczej karp niż nic…

Tak było kiedyś, tak jest i teraz
Dlaczego? Można by pomyśleć, że z pradawnej tradycji. Wydaje nam się, że karp jest jak choinka, jak święty Mikołaj w czerwonym kubraczku i jak prezenty pod choinką. W rzeczywistości tradycja jedzenia karpia sięga zaledwie 60 kilku lat, choinki stawiamy dopiero od przełomu XVIII i XIX w. a święty Mikołaj kojarzy nam się z brodą i czerwonym strojem dzięki pomysłowym marketingowcom ciemnego napoju z bąbelkami, którym można popijać frytki albo usuwać kamień z toalety.

Co z tym karpiem jest nie tak?
Tylko w Polsce rocznie zabijanych jest kilkanaście ton karpi. To mało wymagające ryby, dlatego często hoduje się je w brudnych hodowlach. Ryby te żywią się w taki sposób, że wsysają z wszystko co znajdują na podłożu, następnie wypluwają to i wsysają odpowiednie dla siebie kęsy. Naturalnie spożywają przy okazji muł. Hodowcy dbający o smak swoich karpi, dwa miesiące przed transportem przenoszą je do czystych zbiorników, gdzie ryby głodują, chudną ale też się oczyszczają z nieprzyjemnego dla ludzi zapachu. Część hodowców dla której zysk jest priorytetem, pomija ten etap i w efekcie sprzedaje śmierdzące ryby.

Nieme cierpienie
To, że ryby nie szczekają nie oznacza, że nie cierpią. Odczuwają stres i ból od momentu odławiania, odnoszą przy tym rany i skaleczenia. Zgniecione w ciasnych pojemnikach z brudną, niedotlenioną wodą, często nie mają możliwości swobodnego poruszania. Rany na ciałach sprzyjają rozwojowi infekcji i pasożytów. Zdarza się, że sprzedawcy wyławiają ryby za skrzela aby ułatwić sobie pracę. Jest to dla nich bardzo bolesne, ze względu na wyjątkową wrażliwość tej części ciała. Ryby pakowane w foliowe siatki duszą się w drodze do domu. W świątecznym klimacie zostają zamordowane, często nieudolnie  uderzane młotkiem w głowę. Następnie patroszone i przygotowywane na świąteczną ucztę ku chwale małego Jezuska.

Co możesz zrobić?
Odrzuć PRL-owską tradycję i przestań jeść karpie! Żyjemy w Europie, w rozwiniętym wolnym kraju – mamy wybór. Spróbuj wegańskich pomysłów na pyszne i zdrowe dania wigilijne.

Jeśli nie jest Ci obojętny los bezbronnych istot – reaguj gdy widzisz, że dzieje się im krzywda. Karpie tak jak koty czy psy podlegają ochronie prawnej. Za znęcanie się nad nimi, czyli np. trzymanie ich w pojemnikach bez wody, wyciąganie ich za skrzela, pakowanie ich w foliowe siatki grożą nawet dwa lata pozbawienia wolności.

Zrób rybom wesołe święta – pozwól im żyć.

Facebook Comments

Możesz również polubić…

6 komentarzy

  1. zdziwiona pisze:

    Nie jedzmy karpia, żadnych ryb, w ogóle przestańmy jeść jakiekolwiek mięso.Bo i po co? Roślin też nie jedzmy bo a nuż ciepią przy wyrywaniu?? Albo taka marchewka przy krojeniu (skoro kwiatom należy śpiewać, to może jednak słyszą i czują?) Odżywiajmy się energią słoneczną, będzie tanio i ekologicznie- nie ucierpi na tym żadna roślinka, ryba ani żadne inne stworzenie… Smacznego !

  2. Jaś pisze:

    Nie chodzi o to, żeby ich nie jeść, tylko nie torturować ryb.

  3. piotr111 pisze:

    Ach… uwielbiam porównywanie zwierząt do roślin. Zróbmy eksperyment: zabij psa. „To jest złe!”? No dobra, to zerwij kwiatka. Naprawdę ZAMORDOWAŁAŚ kwiatka?! Nadal nie widzisz różnicy?

  4. zdziwiona pisze:

    Jaś weganie NIE jedzą mięsa, więc raczej chodzi o ich jedzenie, a raczej nie jedzenie.

    piotr111, jesz psy?? bo chyba mowa była o jedzeniu mięsa… ja psiego mięsa nie jadam. Człowiek przystosowany jest do jedzenia i mięsa i roślin już od zarania dziejów, natury nie oszukasz.

  5. Erso pisze:

    zdziwiona, jesteś upośledzona, czy ślepa? Ktoś ci zabrania jeść mięsa? Wyjaśnię ci, niedouczony imbecylu, że nie chodzi tu o zaprzestanie jedzenia ryb tylko o ZAPRZESTANIE MĘCZENIA ŻYWYCH KARPI PODCZAS POŁOWU, KUPNA, TRANSPORTU.
    Całe życie kupujesz martwą rybę więc w czym problem kupić martwego karpia? Śledzie, pangi i płocie też kupujesz żywe? Prosiaki również? Lubisz tłuc karpia młotkiem po głowie i potem go patroszyć? Lubisz zadawać ból i nie przeszkadza ci to, ze w radosne święta dokonuje się rzezi i tortur? Nie możesz tego pojąć, intelektualny ułomie, że ryby są kręgowcami i mają układ nerwowy, mózg, oczy i że odczuwają ból taki jak ty? A może ty nie odczuwasz bólu, więc nie wiesz o czym mówie? Tak bardzo zależy ci na męczeniu zwierząt?

    CO TE KARPIE CI ZROBIŁY, ŻE NIE SZANUJESZ ICH ŻYCIA, ŻE SĄ CI OBOJĘTNE? UPOŚLEDZONE ETYCZNIE DZIECKO, KTÓRE NIE UWAŻAŁO NA BIOLOGII I NIE UMIE ZROZUMIEĆ, ŻE ŻYWE ZWIERZE PÓKI ŻYJE JEST ZWIERZĘCIEM A NIE PRZEDMIOTEM.

    To, co teraz robią z karpiami jest wbrew prawu ale przecież TO TYLKO GŁUPIA RYBA, TO PRAWIE ROŚLINA, PRAWDA?

  6. Paweł pisze:

    Przecież jesteście zatwardziałymi, trawożernymi lewakami, więc dajcie spokój dobrym katolikom.
    To nie wasza parafia.

Shares
Skip to content